Geoblog.pl    akleeberg    Podróże    New Zealand, Australia and SE Asia 2010    KosciuszkoNational Park
Zwiń mapę
2010
18
mar

KosciuszkoNational Park

 
Australia
Australia, Canberra
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 35307 km
 
Jutro oddajemy samochód a do Sydney zostało nam jeszcze sporo do przejechania. Rano po szybkim śniadaniu ruszyliśmy w dalszą drogę. Chcieliśmy przejechać przez Park Narodowy Kościuszki i zobaczyć najwyższy szczyt w Australii. Po drodze jechaliśmy obok sztucznego jeziora (stworzonego przy budowie tamy). Jezioro wyglądało dość specyficznie. Mianowicie wystawał z niego las spalonych drzew (spalone drzewa po środku jeziora? – w Australii można spotkać naprawdę dziwne rzeczy). Później dowiedzieliśmy się, że drzewa spaliły się przed stworzeniem jeziora i nie usunięto ich przed zalaniem. Być może dzięki temu zatrzymują się tu ptaki wodne (widzieliśmy ich kilka). Stąd ruszyliśmy dalej do Parku Kościuszki. Około południa zatrzymaliśmy się w małej miejscowości na kawę. Weszliśmy do małej kawiarenki. Jak tylko weszliśmy przywitała nas właścicielka tego miejsca i nie przestawała gadać. Zachwalała swoje domowe wypieki. Nie pozostało nam nic innego jak tu zostać i spróbować. Kupiliśmy kawę i scones (takie bułeczki) serwowane z bitą śmietaną i dżemem truskawkowym, też domowej roboty. Wszystko było bardzo smaczne. Jak jedliśmy scones, pani podeszła i pokazała nam wielki, okrągły bochen chleba który właśnie upiekła (zwykle serwują go do zupy). Po bardzo miłym przyjęciu i posileniu się pojechaliśmy dalej. Do parku dojechaliśmy popołudniu. Mieliśmy plan żeby trochę dłużej tu zostać i przejście po parku jakimiś szlakami, ale niestety było na to za późno (chcieliśmy też tu spędzić noc, ale niestety się nie udało – za mało czasu). Zamiast tego przejechaliśmy przez park podziwiając widoki z samochodu. Poczuliśmy sie tu trochę jak w europie, głównie ze względu na las przez który przejeżdżaliśmy (przypominał on trochę te w Polsce). Góry Kościuszki też nie widzieliśmy bo była za daleko od naszej trasy (musielibyśmy zboczyć z trasy, jakąś godziną w jedną stronę). Ale to co widzieliśmy i tak nam się bardzo podobało. Po wyjechaniu z parku mieliśmy dwie opcje: albo jechać nad wschodnie wybrzeże i potem odbić na północ do Sydney, albo jechać przez Canberrę. Ze względu ograniczenia czasowe wybraliśmy drugą opcję. Odbiliśmy więc na Coomę (tutaj przez dłuższy czas mieszkał też wuj Andrzej z rodziną) i zadzwoniliśmy do Alicji, czy możemy wpaść na jedną noc. Oczywiście nie było żadnego problemu, więc w dobrych nastrojach dojechaliśmy do Canberry. Jak przyjechaliśmy w domu był tylko Michael. Alicja i Geoff pojechali do Polskiej Ambasady na koncert Chopinowski na którym śpiewała Anna, a Steve był na uniwerku. Rozłożyliśmy więc swoje graty w pokoju i czekaliśmy aż reszta wróci. Po powrocie wszystkich wypiliśmy herbatę i podzieliliśmy się naszymi wrażeniami z wycieczki do środkowej Australii Spać poszliśmy około 23, jak zresztą reszta rodziny.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 273 wpisy273 339 komentarzy339 2533 zdjęcia2533 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże