Geoblog.pl    akleeberg    Podróże    New Zealand, Australia and SE Asia 2010    Kinchega National Park
Zwiń mapę
2010
27
lut

Kinchega National Park

 
Australia
Australia, Kinchega National Park
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 29926 km
 
Rano obudziły nas przejeżdżające samochody. W nocy nie spaliśmy za dobrze bo było strasznie parno, pełno komarów i nie wygodnie. Ponieważ było wcześnie postanowiliśmy pojechać do Mildury i znaleźć któryś z miejsc kempingowych, które wczoraj poleciła nam pani z informacji w nadziei że będzie tam toaleta i woda żeby się umyć. I się nie myliliśmy. Po śniadaniu podjechaliśmy do informacji. Pani niestety nie miała dla nas zbyt dobrych wiadomości. Mianowicie zapowiadają na dzisiaj burze nad Mungo. Więc już nie pytaliśmy czy można wynająć jakiś samochód terenowy. Postanowiliśmy, że odpuścimy sobie i pojedziemy do miejscowości Broken Hill, zahaczając o Kinchega National Park. Postanowiliśmy też nie jechać główną drogą tylko bocznymi ścieżkami, żeby było ciekawiej. Po przejechaniu około 150 km dojechaliśmy do małej miejscowości o nazwie Pooncarie. W prawo odbijała szutrowa droga ze znakiem do Mungo National Park. Zatrzymaliśmy się, spojrzeliśmy na siebie, pokiwaliśmy głowami i stwierdziliśmy że jak nie spróbujemy to będziemy to końca życia zadawać sobie pytanie czy ta droga była przejezdna. Do przejechania mieliśmy jakieś 70 km po nieutwardzonej drodze. Jechało się całkiem dobrze. Droga generalnie była sucha, tylko gdzieniegdzie były kałuże, ale nie było takiego błota jak wczoraj. Słońce grzało dość mocno a w samochodzie nie było klimatyzacji więc musieliśmy jechać z otwartymi oknami. No i dojechaliśmy w końcu do tablicy informacyjnej Mungo National Park. Park leży na terenie pradawnego łańcucha jezior, które wyschły jakieś 14.000 lat temu. Około 60 lat temu znaleziono tutaj szczątki kobiety, która jest obecnie najstarszym znanym człowiekiem poddanym rytualnej kremacji. Podjechaliśmy do stacji strażników żeby wziąć jakąś mapkę parku. W stacji nikogo nie było, ale wisiała informacja że dwa z trzech szlaków dookoła parku (czyli przez wyschnięte jeziora) są zamknięte z powodu zniszczeń po deszczach. Jedyna otwarta droga prowadziła do Chińskich Murów (Wall’s of China). Są to wydmy otaczające jezioro Mungo od wschodu. Z daleka wyglądają one jak jednolity mur. Podjechaliśmy tam na parking i poszliśmy na spacer. Wydma jest dość szeroka (kilkadziesiąt metrów). Z piasku wystają różnych kształtów piaskowce (bardzo kruche, wyglądające jakby było to wyschnięte błoto) poddawane nieustającej erozji. Dookoła wydm było płasko, aż po horyzont, ani jednego wzgórka!!! Czegoś takiego nie widzieliśmy, ale pewnie nie będzie to rzadki widok w centralnej Australii. Cieszyliśmy się podwójnie: że udało nam się tu dotrzeć i że nie wypożyczyliśmy terenowego samochodu bo byśmy nim za dużo tutaj nie pojeździli. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jeszcze raz przy stacji, żeby uzupełnić zapas wody i ruszyliśmy w drogę powrotną za nim zacznie znowu padać (na horyzoncie gromadziły się ciężkie i ciemne chmury). Po dojechaniu z powrotem do asfaltu skręciliśmy na północ w kierunku Kinchega National Park, gdzie spędzimy noc. Droga do Parku była częściowo po asfalcie i po nieutwardzonej nawierzchni. Po dojechaniu do Parku popatrzeliśmy na tablicę z mapą żeby zorientować się gdzie są jakieś miejsca kempingowe. Wybraliśmy sobie jedno i zaczęliśmy jechać szutrową drogą. Wydawało się nam że nie powinno być daleko. Ale po przejechaniu 20 km nie było widać nic poza krzakami i drzewami po obu stronach drogi. W końcu dojechaliśmy na jakieś miejsce piknikowe. Była toaleta więc nie było źle. Paulina poszła z niej skorzystać. Otworzyła drzwi i było trochę pajęczyn. Podniosła klapę, a tam... więcej pajęczyn!!! Wyglądało na to że nie było tutaj nikogo od baaaaaaaardzo długiego czasu. Poczuliśmy że jesteśmy na kompletnym odludziu. Po drodze były znaki ostrzegające o początku sezonu pożarów. Stwierdziliśmy że nikt nie wie że tu jesteśmy i będzie lepiej jak znajdziemy miejsce trochę bliżej wyjazdu z parku. Na szczęście było tam dobre miejsce na rozbicie namiotu. W końcu mogliśmy wyjść z samochodu. Wtedy zauważyliśmy że wszystko jest zakurzone (musi co przez te otwarte okna:/). Otworzyliśmy bagażnik żeby wyciągnąć namiot i resztę maneli. TUTAJ TEŻ WSZYSTKO BYŁO CZERWONE!!! (klapa od bagażnika nie domykała się dokładnie bo błotnik był trochę wgnieciony). Musieliśmy wszystko wyciągnąć i wytrzepać (no i znowu wszędzie pełno much!!!). Zrobiliśmy to jak szybko się dało bo zaczęło się ściemniać, a musieliśmy jeszcze ugotować obiad. Jak rozbijaliśmy namiot Paulina zauważyła że był przepiękny zachód słońca. Niebo i chmury były tak intensywnie czerwone, że wyglądało jakby był pożar. Niestety wszędzie dookoła były drzewa więc nie dało się zrobić zdjęcia. W końcu ugotowaliśmy obiad, zjedliśmy go i poszliśmy spać. Po zapadnięciu zmroku zaczęły się nocne hałasy. Coś łaziło blisko namiotu i zaczęło też podgryzać narożniki. Na szczęście udało się nam to cuś przestraszyć, ale nie wiedzieliśmy co to (pies dingo, wombat, wąż czy inny szczur). Więc nockę mieliśmy ciekawą.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (18)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
MaTa
MaTa - 2010-03-26 21:28
Andrzej czy ślady stóp na czwartym zdjęciu to Twoje? Krajobrazy niesamowite! Zdjęcia piękne! Oglądamy wielokrotnie!!! Trzymamy kciuki żeby Was nie zjadły muchy!
Dopiero teraz do mnie zaczyna docierać jaką niesamowitą podróż sobie zafundowaliście, tego co zobaczycie i przeżyjecie nikt Wam nie odbierze - Ma.
Buuuuuuziaki!!!
 
akleeberg
akleeberg - 2010-03-26 22:32
Ślady stóp są Pauliny.
Do nas też to pomału dociera jak sobie przypominamy co się działo po drodze. Żałujemy tylko że spędziliśmy tam dwa tygodnie bo jest dużo więcej miejsc do odwiedzenia.
 
 
zwiedzili 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 273 wpisy273 339 komentarzy339 2533 zdjęcia2533 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże