Geoblog.pl    akleeberg    Podróże    New Zealand, Australia and SE Asia 2010    Mildura
Zwiń mapę
2010
26
lut

Mildura

 
Australia
Australia, Mildura
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 29735 km
 
Wstaliśmy około 7 rano bo mieliśmy dzisiaj do przejechania około 900 km do Mungo National Park. Krajobraz zaczął się trochę zmieniać. Coraz częściej mijaliśmy kompletne pustkowia bez żadnych zabudowań. Ziemia zaczęła zmieniać kolor na bardziej czerwony. Po drodze minęliśmy granicę strefy muszek owocowych (Fruit Fly Zone). Strefa została stworzona by chronić uprawy przed muszką owocówką. Oznacza to że do strefy nie można wwozić prawie żadnych owoców i warzyw. Znaczna część strefy leży w Nowej Południowej Walii, ale zahacza ona też o Południową Australię i Viktorię. Na granicy strefy ustawione są specjalne kosze do których można wrzucać owoce i warzywa. Jeżeli zostanie się zatrzymanym do kontroli i zostaną znalezione jakieś owoce można zapłacić karę nawet do $100.000, więc lepiej nie ryzykować. My znaki ostrzegające widzieliśmy już wczoraj, więc zaczęliśmy sukcesywnie jeść owoce i warzywa które mieliśmy, a które miały nam wystarczyć na tydzień :/ Po drodze minęliśmy miejscowość Balranald. Z tąd prowadziła jedna z dróg dojazdowych do Mungo National Park gdzie chcieliśmy dojechać. Była do droga nie utwardzona więc weszliśmy do informacji dowiedzieć się jaki jest stan drogi, bo w ostatnich dniach sporo tu padało i czy w ogóle jest otwarta. Pani w informacji przywitała nas z bardzo dużym uśmiechem na twarzy i powiedziała że droga jest zamknięta. Nie tylko z tego powodu że można ugrząźć gdzieś w błocie, ale głównie dlatego nawierzchnia łatwiej ulega zniszczeniu, powstają koleiny co zwiększa koszt późniejszej naprawy. Trochę zaskoczeni pojechaliśmy dalej do miejscowości Mildura z której wychodzi główna droga dojazdowa do parku. Mieliśmy nadzieję że będzie ona otwarta. Jak wyjechaliśmy z Balranald zaczęło się chmurzyć i w końcu zaczęło tak strasznie mocno lać, że wycieraczki nie nadążały zbierać wody. Zaczęło też grzmieć. No i zaczęły walić pioruny. Najbliższy walnął jakieś 20 metrów od drogi. Był straszny huk. Paulina widziała jak na kilka metrów w powietrze wzbiła się czerwona ziemia. Mi się podobało, ale Paulina poprosiła żebym jechał trochę szybciej. Cała burza trwała jakieś i po 10-15 minutach znowu wyszło słońce. Do Mildury dojechaliśmy około 16. Weszliśmy tam do informacji żeby spytać się czy droga do Parku Narodowego jest otwarta. Na raporcie ze Stanowego Departamentu Dróg droga była otwarta, ale z powodu dzisiejszych deszczy pani pokręciła nosem i powiedziała że jeżeli nie mamy samochodu z napędem na cztery koła to lepiej żebyśmy nie próbowali. Pani zadzwoniła jeszcze do stacji strażników w Parku, którzy powiedzieli żeby nikogo dzisiaj tam nie wysyłać, bo u nich spadło właśnie 20mm deszczu. Trochę niepocieszeni spytaliśmy się czy jest gdzieś miejsce gdzie możemy rozbić namiot na noc. Pani powiedziała że jest kilka ładnych miejsc nad rzeką. Wzięliśmy mapkę i poszliśmy do samochodu. Powiedzieliśmy sobie że raz kozie śmierć i że spróbujemy przejechać do Parku Narodowego. Wyjechaliśmy z Mildury i wjechaliśmy na nieutwardzoną drogę do parku. Na początku drogi był znak informujący że droga jest otwarta więc pojechaliśmy dalej. Po drodze minęliśmy kilka samochodów terenowych które jechały z Parku. Stwierdziliśmy że jeżeli utkniemy to na pewno ktoś nas wyciągnie. Droga była bardzo ładna. Ziemia było czerwona. Dookoła rosły zielone krzaki i drzewa. Po drodze minęliśmy też dzikiego psa Dingo. Do Parku mieliśmy jakieś 120 km. Po drodze mijaliśmy trochę błota i duże kałuże, ale nie było źle. Przejechaliśmy jakieś 100 km i zaczęło się robić gorzej. Nasz Holden Commodore ma napęd na tył i opony raczej na suchy asfalt więc tył mu zaczął tańczyć na coraz gorszym błocie. Postanowiliśmy więc że nie ma sensu się pchać dalej. Zawróciliśmy więc i zaczęliśmy jechać z powrotem do Mildury. Po drodze zaczęło się ściemniać i zaczęliśmy rozglądać się za miejscem na nocleg. Po drodze zaczęło jeszcze trochę kropić. Postanowiliśmy więc dojechać do asfaltu. Jak już dojechaliśmy do utwardzonej nawierzchni było kompletnie ciemno, więc postanowiliśmy spać w samochodzie. Zjechaliśmy na pobocze, zjedliśmy kolację i zaczęliśmy rozmyślać czy nie lepiej będzie wynająć jutro w Mildurze terenowy samochód na jeden dzień i objechać cały Park jutro. Postanowiliśmy że jutro odwiedzimy panią w informacji, zbierzemy świeże informacje o stanie dróg i wtedy zadecydujemy.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 273 wpisy273 339 komentarzy339 2533 zdjęcia2533 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże