Rano wstaliśmy w miarę wcześnie. Zjedliśmy śniadanie, spakowaliśmy się i pojechaliśmy jeszcze do sklepu kupić jedzenie i wodę na najbliższy tydzień. Po wyjeździe z Canberry udaliśmy w północnozachodnim kierunku. Mieliśmy sporo do przejechania do Mungo National Park, pierwszego miejsca które chcieliśmy zobaczyć. Na nocleg zatrzymaliśmy się mniej więcej w połowie drogi na jakimś miejscu piknikowym. Był wieczór, około 19. Pierwszy raz przekonaliśmy się jak użyteczne będą moskitiery na głowę. Jak wyszliśmy z samochodu żeby rozbić namiot, zleciały się dziesiątki much które próbowały wejść do nosa, oczu, ust i uszu więc czym prędzej założyliśmy moskitiery, rozbiliśmy namiot i ugotowaliśmy obiad. Zjedliśmy go w namiocie żeby nie połknąć przy okazji jakiejś muchy i poszliśmy spać.