Dzisiaj mieliśmy luźniejszy dzień. Wstaliśmy około 9 i zjedliśmy śniadanie. Później pojechaliśmy z wujem do sklepu ze sprzętem turystycznym żeby kupić butlę z gazem na dalszą część naszej podróży po Australii. Namówieni przez wuja i wcześniej przez Adama kupiliśmy też małe moskitiery na głowy bo ponoć w centralnej Australii jest pełno much. Po zakupach wuj zaprowadził nas do pobliskiej kafejki na kawę. Po powrocie do domu przyjechał Adam i wziął nas do siebie żebyśmy mogli skorzystać z internetu i zaplanować trasę dalszej wycieczki (postaramy się wcielić w życie plan który opracowaliśmy z Markiem – otóż w dalszą podróż udamy się trochę rozbitym samochodem Tim’a, który wcześniej należał do wuja Andrzeja. Wuj nic o tym nie wie bo pewnie by zawału dostał. W plan wtajemniczeni są Mark, Viktoria, Adam i Ellie z mężem. Spróbujemy dojechać aż do Alice Springs, o ile samochód się nie rozkraczy gdzieś po drodze, i tam go ze złomować bo naprawa się nie opłaca. Będziemy też robić zdjęcia z samochodem które Mark chce przesłać Timowi. Tim ma nadzieję że samochód będzie naprawiony. Ellie była wtajemniczona w plan bo samochód był zaparkowany u niej przed domem. ). Około 17 Adam zawiózł nas z powrotem do wuja ponieważ przyjeżdżała Anna która zabrała nas do centrum gdzie mieliśmy się spotkać na obiedzie z Ellie i Guy’em (spakowaliśmy też plecaki bo dzisiejszą noc spędzamy u Ellie). Spędziliśmy bardzo miły wieczór w knajpie. Do Ellie przyjechaliśmy przed 24. Po herbacie i instrukcjach jak mamy wyjechać jutro z Canberry poszliśmy spać.