Geoblog.pl    akleeberg    Podróże    New Zealand, Australia and SE Asia 2010    Bowral
Zwiń mapę
2010
20
lut

Bowral

 
Australia
Australia, Bowral
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 28889 km
 
Na dzisiaj miieliśmy zaplanowaną wycieczkę po okolicy. Wstaliśmy około 9. Zjedliśmy wspólnie śniadanie (znowu owsianka – Paulina się cieszyła, ale ja bym zjadł już coś innego ;). Zebraliśmy się około 11. Najpierw pojechaliśmy nad wodospad Fitzroy (82 m wysokości), bardzo ładnie położony nad urwiskiem. Dalej zjechaliśmy doliną Kangaroo do małej miejscowości w której zatrzymaliśmy się na lunch i kawę. Stamtąd kierowaliśmy się nad morze, zatrzymując się po drodze w różnych miejscach (niestety nie pamiętamy wszystkich nazw, było tego sporo). Nad morzem zatrzymaliśmy się nad zatoką nad którą wuj Andrzej z ciotkę Iną przyjeżdżali na kemping. Zdaje się że Mark z Viktorią i dziećmi też tu byli kilka razy na wakacjach. Kempingu już nie ma (z czego Mark był dość niezadowolony) bo jego miejsce zajął ośrodek z domkami i wprowadzili zakaz wjazdu dla przyczep kempingowych. A szkoda bo miejsce jest bardzo ładne. Tam gdzie byliśmy zatoka kończyła się skałami w której było kilka blow holes (dziur „wydmuchanych” w skałach przez fale) i był też spory basen w skałach (część była naturalnie zbudowana ze skał, od morza był zbudowany murek). Basen był naturalnie napełniany wodą z rozpryskujących się na skałach fal, która spływała do basenu. Andrzej i Mark zdecydowali się na kąpiel. Woda była dość orzeźwiająca ;) Po kąpieli poszliśmy do sklepu rybnego kupić trochę krewetek i rybę na obiad. Do domu wróciliśmy około 19 i zaczęliśmy kręcić się koło obiadu. Na początek Mark przyrządził zapiekane ostrygi z podsmażonym boczkiem i syropem klonowym (zaskakująco dobra kombinacja, która smakowała nawet Paulinie!!!), a Viki podszykowała sos do krewetek z papryczkami chili, cebulą i pomidorami. Z ostrygami i czerwonym winkiem poszliśmy usiąść do ogrodu. Dość szybko poszliśmy się przebrać w długie spodnie i długi rękaw bo nygi je..ły niemiłosiernie i kontynuowaliśmy spożywanie wina i ostryg. Jak już się zrobiło całkiem ciemno, w dobrych humorach weszliśmy do środka i Viki zrobiła krewetki, a do nich kuskus. Zasiedliśmy w jadalni i dalej raczyliśmy się winkiem które bardzo dobrze wchodziło z owocami morza :) Po przystawce byliśmy już tak pełni, że nikt nie myślał o smażeniu ryb. Kontynuowaliśmy nasze rozmowy m. in. o podróży Marka i Viktori do Wielkiej Brytanii, naszym pobycie w Szkocji i innych pierdołach. Po tych zagorzałych rozmowach znowu zgłodnieliśmy więc Mark poszedł smażyć rybę i dalej kontynuowaliśmy dyskusję. Około 23 Paulina zabrała się do szykowania sałatki ziemniaczanej na jutrzejszy lunch u Alicji w Canberze, a Andrzej poszedł Markowi couchsurfing i naszego bloga. Spać poszliśmy około 1 nad ranem. Jutro jedziemy już do Canberry zobaczyć się z wujem Andrzejem, Alicją i jej rodziną i z Adamem.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (16)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 273 wpisy273 339 komentarzy339 2533 zdjęcia2533 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże