Dzisiaj też mieliśmy wczesną pobudkę bo musieliśmy zdążyć na pociąg 0 8.40 do centrum (w niedzielę jeździ co godzinę) żeby zdążyć na 9 odebrać samochód. Po szybkim śniadaniu i krótkim pożegnaniu wyszliśmy z domu. Po dojechaniu do centrum czekał nas jeszcze 15 min spacerek. W porannym słońcu z plecakami szybko zrobiliśmy się mokrzy. Do wypożyczalni doszliśmy ok 9.30 jednak drzwi do biura były jeszcze zamknięte. Okazało się że w niedzielę otwierają o 10 (i po co ten zryw rano?). Więc mieliśmy chwilę żeby dojść do siebie i wyschnąć. Po załatwieniu wszystkich formalności wyruszyliśmy w drogę. Nie chcieliśmy jechać główną autostradą więc zboczyliśmy na drogę bardziej turystyczną. Po jakiejś godzinie jazdy zrobiliśmy wielkie kółko nie posuwając się specjalnie na południe. Nasz plan legł w gruzach;/ Wróciliśmy na autostradę i postanowiliśmy się jej trzymać, zjeżdżając z niej aby zobaczyć ciekawsze miejsca. Postanowiliśmy dojechać do Parku Narodowego Whian Whian ponieważ było tam miejsce gdzie mogliśmy spędzić noc i następnego dnia chcieliśmy iść na spacer do wodospadu Minyon Falls. Około 18 dojechaliśmy do parku i znaleźliśmy pole namiotowe z kibelkami, wodą i gazowymi grillami (tutaj prawie każde pole namiotowe bądź miejsce piknikowe ma gazowe grille). Jak już sie ustawiliśmy naszym samochodem i zaczęliśmy gotować obiad Andrzej zobaczył dwie ponad metrowe jaszczurki. Jest to widok diametralnie inny od tego do którego przywykliśmy w Polsce. Generalnie było bardzo głośno. Pełno odgłosów których nie jesteśmy w stanie zidentyfikować (ptaki, żaby i inne stworzenia). Po obiedzie zaczęło się ściemniać więc ułożyliśmy się w samochodzie i włączyliśmy sobie film na DVD (kto by o tym pomyślał – oglądać filmy w środku lasu?). Po filmie otworzyliśmy przeszklony dach i byliśmy bardzo mile zaskoczeni widokiem rozgwieżdżonego nieba. Andrzej spędził prawie godzinę robiąc zdjęcia. Około 23 poszliśmy spać bo postanowiliśmy wcześnie wstać i rano iść na spacer i maksymalnie wykorzystać czas i samochód.