Geoblog.pl    akleeberg    Podróże    New Zealand, Australia and SE Asia 2010    Moreaki Boulders
Zwiń mapę
2010
21
sty

Moreaki Boulders

 
Nowa Zelandia
Nowa Zelandia, Palmerston Borough
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 22224 km
 
Rano obudził nas nalot złośliwych ptaszków, po którym nasz namiot i samochód były całe w cętki w nie najprzyjemniejszych dla oka kolorach. Poczuliśmy się niezbyt mile widziani... Postanowiliśmy szybko zjeść śniadanie i zwijać się w dalszą podróż. Po godzinie jazdy dojechaliśmy do Dunedin. Słońce przygrzewało więc postanowiliśmy się zatrzymać tutaj i pospacerować po mieście. Natrafiliśmy też na bibliotekę z darmowym dostępem do internetu, ale był on dość wolny więc nie udało nam się za wiele zrobić. Podczas spaceru ulicami Dunedin poczuliśmy się jak w Edynburgu (Princess Street, George street, dudziarze...). Było nam dość dziwnie. Paulina wypatrzyła też fabrykę czekolady więc weszliśmy do środka w nadziei na wycieczkę po której będzie degustacja. Niestety ceny wycieczek trochę nas odstraszyły - $18 od osoby wypadało trochę drogo, ale zawierała wizytę przy 2 metrowym, czekoladowym wodospadzie i degustacjami po drodze. Paulina stwierdziła, że za te pieniądze woli sobie kupić czekolady w sklepie i wyjdzie to ekonomiczniej ;). W mieście spędziliśmy jakieś 2 godziny. Po spacerze ruszyliśmy dalej na północ wschodnim wybrzeżem. Jak tylko wyjechaliśmy za miasto ochłodziło się, niebo zasnuło się chmurami i nadciągnęła mgła znad oceanu. Postanowiliśmy więc zobaczyć jeszcze dzisiaj Moreaki Boulders bo nie wiedzieliśmy jaka pogoda będzie jutro. Moreaki Boulders to są okrągłe skały porozrzucane na plaży. Wyglądają one jak kostki cement, posklejane w owalne kształty jakąś żywicą. Większość kulek była w całości, ale było kilka rozbitych już przez fale. Wszystko to wyglądało dość jak porzucona i skamieniałe jaja dinozaurów albo jakiś innych dużych zwierzątek (Godzilla?). Niestety było tutaj dość sporo ludzi więc było ciężko zrobić jakieś zdjęcia. W podczas spaceru plażą do i z kulek widzieliśmy wśród kupy wodorostów fokę. Ale nie wyglądała ona na zbyt zdrową. Było dość nieruchawa, tylko od czasu do czasu machnęła płetwą żeby odgonić muchy które ją obsiadły. Przyglądaliśmy się jej bezradnie przez chwilę (natura w końcu wie co robi) i udaliśmy się z powrotem do samochodu. Ponieważ robiło się już późno postanowiliśmy zacząć szukać miejsca na nocleg. Wschodnie wybrzeże ma bardziej rolniczy charakter. Więcej tu pastwisk i pól a dużo mniej lasów (większość została wycięta pod pastwiska). Odbiliśmy więc trochę bardziej w głąb lądu, wzdłuż rzeki Waitaki. Minąliśmy po drodze jezioro o tej samej nazwie, ale nie było specjalnie miejsca na namiot. Krajobraz też się trochę zmienił. Był teraz bardziej surowy, bez drzew tylko same gołe pagórki trochę porośnięte trawami. W międzyczasie zaczęło się już ściemniać no i zaczęło padać. Na szczęście kawałek dalej było następne jezioro – Aviemore. Znaleźliśmy tutaj jakieś prywatne pole namiotowe nad samym jeziorem. Jak wyszliśmy z samochodu okazało się, że podłoże jest gliniane ( co by tłumaczyło brak drzew i krzaków). Przy padającym deszczu zaczęło się robić błoto, ale stwierdziliśmy że po ciemku i tak nic nie znajdziemy więc szybko rozstawiliśmy namiot i poszliśmy spać. Rano przestało padać i wyjrzało słońce więc udało nam się wyczyścić namiot z błota. Nie było też widać właściciela więc postanowiliśmy trochę poleniuchować i zostać tutaj na następną noc. Do Christchurch było już niedaleko a my mieliśmy jeszcze parę dni do przebąblowania.

In the morning were woken up by raid of the birds which left our tent and car cover in spots in not the most pleasant for an eye colours. We felt unwanted... We decided to have a quick breakfast, pack our stuff and hit the road. After about an hour drive we reached Dunedin. Sun was shining so we decided to stop here for a while and go for a walk. We found a public library so we went to check the internet access but it annoying so we left pretty quickly. During our walk along the streets of Dunedin we felt a wee bit like in Edinburgh (Princess Street, George Street, backpipes...) It was strange feeling. Paulina spotted also chocolate factory so we went to check for some free samples ;) Unfortunately to get some free samples we had to purchase ticket for $18 per person – however price included a visit to 2m high chocolate falls - but Paulina said that we could buy more chocolate for $36 in supermarket, so we didn’t go in :( We spend in the town about 2 hours then we headed further south along east coast. As soon as we left Dunedin air temperature dropped, clouds and mist came from ocean. We decided to see Moreaki Boulders as we didn’t know if the weather would hold tomorrow or it would rain. Moreaki Boulders are big rock balls scattered around the beach. They look as if they were made of concrete cubes, joined together with some resin, joined together in oval shapes. They looked like dinosaurs eggs or some other huge animals (Godzilla?) Most of the boulders were intact but there were few broken to pieces by waves. There was quite a few people around so it wasn’t easy to take some photos. During our walk along the beach to and from boulder was saw a seal. But she didn’t look as she was in good condition. She just moved one fin from time to time to scare away flies which sat on here. We looked at her for a while but we couldn’t do much (nature knows what she is doing) so we went to our car. As it was getting late we decided to look for a place to camp. East coast has more rural character. There is more farms and pastures and much less forests (most of them were cut down to make room for the farms) so we decided to drive more inland along Waitaki river. We past a lake with the same name but there wasn’t any good spot. Views have changed again. It got more hilly but there was not much vegetation on them. Mainly grass occasionally some bushes or trees. In the mean time it was getting dark and in started raining. Luckily there was Aviemore (Scotland?) Lake. We managed to find some private camping ground by the lake. When we left the car it turned out the ground is made of clay (probably that is why there was not much vegetation in the area). As it was raining clay turned into mud. As it was dark already we thought that we won’t find anything better. After quickly pitching the tent we went to sleep. In the morning it stopped raining and sun came out so we managed clean up the tent a bit. As we could see the owner of the place around we decided to stay for one more night. Christ church wasn’t too far away and we still have few days to spare.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (16)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 273 wpisy273 339 komentarzy339 2533 zdjęcia2533 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże