Budzik zadzwonił o 6.45 i zaczęliśmy się zwijać. Na szczęście nie musieliśmy przygotowywać śniadania bo to mieliśmy zapewnione w czasie rejsu. Wciągnęliśmy tylko po bananie i w drogę. Na miejscu mieliśmy być o 8.40 i też tak się stawiliśmy. Po odebraniu kart pokładowych weszliśmy na statek i zjedliśmy śniadanie (płatki, jakieś owoce, tosty z dżemem i kawa). Cały czas baliśmy się żeby nie zaczęło padać bo niebo było zaciągnięte chmurami. W ciągu roku może tu spaść nawet do 9m deszczu, z czego najwięcej latem. Kapitan statku powiedział nam że przez trzy dni nie padało więc prawie jak susza. Sam rejs był bardzo fajny. Fiord jest prześliczny a nisko wiszące chmury dodawały temu wszystkiemu klimatu niczym z Parku Jurajskiego (brakowało tylko dinozaurów). Bardzo strome zbocza fiordu, porośnięte buszem, są poprzecinane wodospadami. PKS. Po drodze zobaczyliśmy też foczki przy których zatrzymaliśmy się na chwilę żeby je pooglądać. Potem wypłynęliśmy trochę w Morze Tasmańskie, ale szybko zawróciliśmy, bo były dosyć duże fale i mocno bujało (na górnym pokładzie musieliśmy się mocno trzymać barierek. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się dziobem statku w wodospadzie. Lekko zmoczeni weszliśmy do środka i napiliśmy się gorącej herbaty żeby się rozgrzać. Tuż przed końcem rejsu statek zatrzymał się przy podwodnym obserwatorium, wysadzając nas i czwórkę innych osób i popłynął dalej. Tutaj zeszliśmy po schodach do okrągłego pomieszczenia, które było zanurzone ok 16m pod powierzchnią wody. Szyby w obserwatorium miały grubość 12 cm i były z jakiegoś specjalnego szkła (które nie powiększało rybek), sprowadzanego specjalnie z Niemiec. Tutaj podziwialiśmy czarny koral (w rzeczywistości jest on biały). Podobno jest to jedyne miejsce można go zobaczyć tak płytko. Normalnie żyje on od 60 do ponad 100 metrów pod wodą. Jest to możliwe dlatego że słodka woda, która spływa ze zboczy fiordu, wypłukuje z nich minerały i ziemią i unosi się na powierzchni (słodka woda jest rzadsza od słonej), tworząc warstwę, która blokuje promienie słoneczne, przez co na 16 metrach jest tak ciemno jak na 60. Najgrubsza warstwa słodkiej wody jaką zanotowano to 15m. Przewodnik mówił, że czasem można zobaczyć delfiny, pingwiny, rekiny i foki który krążą wokół obserwatorium. Niestety nam się nie udało. Mogliśmy za to podziwiać różna rybki, jedenastoramienną rozgwiazdę i 60 cm małże. Po 30 min musieliśmy wracać bo przypływał następny statek którym dokończyliśmy rejs. Jak wyszliśmy na powierzchnię to okazało się że zaczęło padać, więc mieliśmy duże szczęście bo następne rejsy miały już bardzo mocno ograniczoną widoczność. Wracając z powrotem do Te Anau mieliśmy trochę więcej czasu żeby popodziwiać widoki, ale niestety w deszczu. Z Milford wyjeżdża się dość stromo pod górkę, krętą drogą między stromymi zboczami po których spływały wąskie wodospady. Niektóre spływały po powierzchni skał, zaczynając rzeźbić swoje koryta, a niektóre już głębszymi wcięciami. Droga skrobała się dość wysoko i kończyła się 1.5 km tunelem. Tunel był prosty jak strzała, też prowadził pod górkę i był szeroki tylko na jeden samochód więc ruch odbywał się wahadłowo, a między zmianami świateł trzeba było czekać 15 min. Za tunelem a droga schodziła już w dół. Na początku wiła sie jeszcze po górach, ale szybko wchodziła w busz. Po dojechaniu do Te Anau odbiliśmy na południowy wschód w kierunku Dunedin, na wschodnim wybrzeżu. Jak opuszczaliśmy teren Fiordland (parku narodowego) przestało padać i zaczęło się wypogadzać. Za miejscowością Gore znaleźliśmy miły zakątek wśród drzew i tam spędziliśmy spokojną noc już bez muszek (na szczęście żyją one tylko na zachodnim wybrzeżu).
Alarm went off at 6.45 and we started packing. We didn’t have to prepare breakfast as it was included in our cruise. We were supposed to arrived at Milford at 8.40 to check in and so we did. After taking our boarding passes we went on board and had breakfast (some cereals, toast with jam, some fruit and coffee). We were worried that it will start to rain as the sky was clouded (yearly sum of rain here can be up to 9 meters, most of it during summer). Captain of our ship told us that it wasn’t raining for last three days. Cruise itself was very nice. Fiord is beautiful and low hanging clouds gave it even more charm. It all looked almost like Jurassic Park only with no dinosaurs. There is lots of vegetation on the steep banks of the fiord and there is few waterfalls. We were lucky to see some seals as well. Ship stopped for a while so we could have a better view. Then we went in to the open sea but only for a wee bit as the waves were to big (we were standing on the top deck and had to hold railings with both hands). On the way back ship stopped right in front of waterfall so we got sprayed with water. Slightly wet we went under the deck to get some tea to warm up. Just before the end of our cruise we and 4 other people went off the boat to underwater observatory. Here we went downstairs to round room about 16 meters under the surface. We could see here Black Coral (it is white in reality). Apparently it is the only place where you can see it on so shallow waters. Normally it lives between 60 to 100 meters underwater. It is possible because of the layer of fresh water on top, which when running down the hills it picks up peat and minerals, filters sun down so on 16 meters is as dark as it would be on 60. The thickest recorded layer of fresh water on the top is 15 meters. Our guide said that sometimes you can see dolphins, penguins, sharks or seals swimming around the observatory. But we weren’t that lucky. We spend there about 30 min and were picked up by another boat. Went we went back up on the surface it started to rain. So we managed to escape the rain and cruises after us had limited visibility. On the way back to Te Anau we had a bit more time to admire the views. We left Milford we had to climb back up the hill with our car. We could see steep walls of the valley on which there was lots of narrow waterfalls. Some of them were just running down the surface, starting carving the rocks and some of them had already done so. It all looked really beautifully. Road was ending with a 1.5 km Homer Tunnel. It was straight as an arrow, was going uphill and it was very narrow so only one car could fit in so the traffic was controlled by traffic lights and we had to wait 15 min for the green light. Past the tunnel road was winding downhill entering forest. After we reached Te Anau we headed towards Dunedin on east coast. When we were leaving Fiordland National Park it stopped to rain and sun came out. Past small town called Gore we managed to find nice, secluded spot surrounded by trees and we camped there overnight with no more sandflies.