Po zwinieciu namiotu pojechalismy dalej na poludnie zatrzymujac sie przy lodowcu Franz Josef. Niestety pogoda byla kiepska. Chmury wisialy nisko i co chwile kropil deszcz, ale bylo cieplo wiec pol biedy. Po zabraniu mapki i i wskazowek gdzie isc z punktu informacyjnego ruszylismy na dwugodzinny spacerek (w obie strony) do czola lodowca. Lodowiec byl odgrodzony barierkami ze wzgledow bezpieczenstwa i komercyjnych. Na lodowiec mona wejsc tylko za oplata (najtansza wycieczka $110) i z przewodnikiem. Jak dochodzilismy do lodowca to zaczelo sie przecierac i wyjrzalo slonce, ktore nie przestalo swiecic az do konca dnia. W sumie warto bylo zobaczyc lodowiec choc bylo duzo ludzi. Po spacerku znalezlismy miejsce na nocleg nad rzeka i tu tez zostaniemy dwa dni (moze pogoda sie w koncu poprawi i pojdziemy na dluzszy spacer na drugi lodowiec Fox). No i tutaj skonczyl nam sie gaz wiec musielismy gotowac na ogniu, co wiazalo sie ze zmudnym szorowaniem garow (Paulina odziwo nie narzekala ;)
After the breakfast we packed our stuff and headed south to see Franz Josef glacier. Weather was bad. Clouds were hanging low and it was drizzling, but it was warm. After taking a local map from information centre we went for a 2 hours returned walk to the face of the glacier. We couldn’t get on the glacier, as there were barriers for safety and commercial reasons. You could get on the glacier only with a guided tour (cheapest tour was $110). When we approached the glacier, sky started to clear away and sun came out, and it stayed with us till dusk. Glacier was worth the time we spend there but there was lots of tourists. After we came back to our car we decided to look for a camping place and wait for couple of days for better weather before we go to see Fox glacier. Here we run out of the gas in our stove so we had to cook on open fire. That made our pots really dirty but Paulina didn’t complained cleaning them ;)