Geoblog.pl    akleeberg    Podróże    New Zealand, Australia and SE Asia 2010    Boun Tai
Zwiń mapę
2010
23
lis

Boun Tai

 
Laos
Laos, Boun Tai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 64033 km
 
Rano wstaliśmy około 7. Na śniadanie zostaliśmy zaproszeni do domu syna wodza wioski. Tam przy tradycyjnym, okrągłym, niskim, bambusowym stole usiedliśmy w kółko i posililiśmy się. Dostaliśmy kleisty ryż (nieodzowny składnik każdego posiłku i Lao Lao), jakieś zielsko w zupie, jakiś starty i ugotowany słodki ziemniak, prażone orzechy ziemne, smażone kawałki wieprzowiny i pastę z chili. My przynieśliśmy jeszcze ze sobą jakieś krakersy i owsiankę instant. Lokalsi po spróbowaniu pokiwali bez przekonania głową, powiedzieli, że dobre i powrócili do jedzenia swoich rzeczy. Po śniadaniu Nok zaczęła się żegnać z mieszkańcami wioski. Jak już prawie z niej wyjeżdżaliśmy, poprosiła kierowcę żeby się zatrzymał. Wysiedliśmy więc i okazało się, że będziemy mieć okazję dosiąść bawoła!!! Była przy tym kupa śmiechu. Generalnie jest strasznie niewygodnie i trudno utrzymać równowagę bo skóra na grzbiecie bawoła się rusza. Andrzejowi było trochę łatwiej, bo mógł podpierać się nogami ;) W drodze powrotnej do Boun Tai zatrzymaliśmy się jeszcze w kilku szkołach. Ostatnia, którą odwiedziliśmy była bardzo uboga. Budynek to w sumie drewniany, zadaszony szałas. Ławki były sklecone z gałęzi i desek. Nok powiedziała, że w tej szkole jest w sumie najgorsza sytuacja, bo wioska nie współpracuje razem i nauczyciele często się zmieniają i nie chcą tutaj pracować. Generalnie pensja nauczyciela jest bardzo niska i ledwo wystarcza na utrzymanie się, dlatego co środę ludzie z wioski się zbierają i dają im jedzenia na cały tydzień. Wczesnym popołudniem przyjechaliśmy do Boun Tai i poszliśmy na lunch. Po powrocie do domu poszliśmy na drzemkę. Wieczorem Nok i jej koleżanka znowu ugotowały nam obiad (smażony makaron z warzywami w jakimś smacznym sosie). Później gaworzyliśmy sobie jeszcze długo. W nocy tradycyjnie grasowały szczury. Tak jak wcześniej obyło się bez szkód, ostatniej nocy nadgryzły nam trochę mały plecak i zaczęły się dobierać do ususzonych papryczek chili i do pasty do zębów (niestety nie wiemy w jakiej kolejności, ale mamy nadzieję, ze im porządnie dupska przepali po papryczkach).
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (17)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
Haneczka
Haneczka - 2010-12-07 00:04
Łomatko! Jaka wygoda z ubieraniem dzieci!!! Chyba się przeniesiemy, albo przynajmniej chłopców... bo portki brudzą i drą na potęgę ;-D
 
Ma
Ma - 2010-12-07 17:46
Co za wygoda! Bez majtek i pampersów,matka ziemia wszystko przyjmie!!!
 
 
zwiedzili 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 273 wpisy273 339 komentarzy339 2533 zdjęcia2533 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże