Dzisiaj też wstaliśmy dość wcześnie i zjedliśmy razem śniadanie. Około 9 musieliśmy przerwać nasze pogaduchy, bo Nok musiała iść do pracy. O 11 mieliśmy autobus. Przed odjazdem, Nok zdążyła jeszcze przyjść i się pożegnać. W prezencie dostaliśmy pastę chili, którą Andrzej tak polubił. Ciężko było nam się rozstać, bo bardzo polubiliśmy Nok i mamy bardzo miłe wspomnienia z naszej wczorajszej wizyty w wioskach. Pozostaje nam tylko mieć nadzieję, że uda nam się tutaj jeszcze kiedyś wrócić. Około 16 dojechaliśmy (lekko zakurzeni i wytrzęsieni) do miejscowości Udomxai. Tam na dworcu autobusowym dowiedzieliśmy się, że ostatni autobus do Luang Prabang (naszego docelowego miejsca) odjechał o 16. Na szczęście o 18 odjeżdża ostatni autobus do Vientiane, który również przejeżdża przez Luang Prabang. Kupiliśmy więc bilety i poszliśmy coś zjeść. Autobus odjechał punktualnie. Na miejscu byliśmy sporo po 22. Do centrum dojechaliśmy tuk tukiem. Tam nie chciało nam się już szukać jakiegoś lepszego miejsca na noc więc zatrzymaliśmy się w pierwszym z brzegu guesthousie.