Geoblog.pl    akleeberg    Podróże    New Zealand, Australia and SE Asia 2010    Boun Tai
Zwiń mapę
2010
20
lis

Boun Tai

 
Laos
Laos, Boun Tai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 64033 km
 
Dzisiaj jedziemy do Boun Tai na kilka dni, spotkać się z Nok. Rano o 7.30 mieliśmy autobus. Wcześniej chcieliśmy zjeść śniadanie, ale obsługa w knajpie była dość wolna od rana więc pojechaliśmy na głodnego. Na miejscu byliśmy jakoś około 11. Po spotkaniu z Nok poszliśmy zrzucić bagaże. W domu zaoferowaliśmy jej wcześniej zakupionej herbaty i usiedliśmy na werandzie. Dom był bardzo skromny bez prądu i bieżącej wody, ale widok z werandy na wioskę i okolicę był piękny. Przy herbacie pogaworzyliśmy trochę o naszych podróżach i o wizycie Nok w Polsce. Było wesoło i czas na leciał dość szybko. Popołudniu przeszliśmy się po wiosce i zahaczyliśmy też o restaurację, gdzie zjedliśmy lunch (tradycyjnie cienki rosołek z makaronem, mięsem i lokalnym zielskiem – odpowiednio doprawiony jest bardzo smaczny, Andrzej tak się rozsmakował w tutejszych pastach na bazie chili, że Paulinę na sam widok ile Andrzej tego ładuje do zupy pali w gębie i łzy nachodzą do oczu). Później Nok musiała wrócić jeszcze do pracy, a my wróciliśmy do domu i ucięliśmy sobie drzemkę. Wieczorem Nok przyrządziła nam bardzo smaczny obiad. W jego skład wchodził kleisty ryż, Glory Flower (zielsko z żółtymi kwiatkami, bardzo smaczne) gotowane w zupie z imbirem, czosnkiem i czymś tam jeszcze, mięso z kraba na zimno też smacznie doprawione no i trawa wodna z rzeki (można ją kupić wysuszoną, a podaje się ją smażoną w niewielkiej ilości tłuszczu), która smakiem przypominała nam trochę popcorn. Wszystko jedliśmy tradycyjnie po laosku rękoma. Po obiedzie siedzieliśmy jeszcze długo miło gaworząc. Dowiedzieliśmy się m.in. że Nok pracuje tutaj w organizacji pozarządowej, która zajmuje się rozwojem okolicznych wiosek pod względem nauki (szkolnictwa), zdrowia i rolnictwa. Ona zaangażowana jest w rozwój szkół i często jeździ po tych wioskach i spotyka się z mieszkańcami. Praca nie jest lekka bo często gęsto niewiele osób mówi w głównym dialekcie Laosu, tylko w swoich etnicznych językach. Tutejsza organizacja jest sponsorowana przez rząd szwedzki, więc i tutejsi szefowie są ze Szwecji. Nok mówiła, że praca z nimi jest bardzo frustrująca, bo nie starają się oni zrozumieć jak tutejsze społeczności funkcjonuję i jakie są zwyczaje, tylko robię to co im się wydaje za słuszne i niechętnie słuchają głosów ludzi, którzy faktycznie pracują w tych wioskach i znają i rozumieją ich potrzeby. Noc była bardzo piękna. Było bardzo jasno bo księżyc był w pełni. Pięknie wyglądało jak wschodził zza okolicznych gór spowitych już we mgle. No i odgłosy natury w tle. Po prostu cudownie. Spać poszliśmy jakoś koło 22. Wcześniej, jak słońce już zaszło, Nok nas uprzedziła, że dom nawiedzają szczury i lepiej jak będziemy spać z zatyczkami w uszach bo robią one dużo hałasu. No i miała rację. Jak tylko wyłączyliśmy naszą latarkę, ułożyliśmy się na materacu na ziemi i porządnie zasłoniliśmy moskitierę zaczęły się harce. Generalni w nocy nie specjalnie mogliśmy spać (postanowiliśmy sprawdzić, czy Nok aby nie przesadzała, więc nie mieliśmy zatyczek – jutro na pewno ich użyjemy).
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Haneczka
Haneczka - 2010-12-07 11:24
Ci nocni goście- wymarzony nocleg dla cioci Kasi... :-D
 
 
zwiedzili 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 273 wpisy273 339 komentarzy339 2533 zdjęcia2533 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże