Następne dwa dni spędziliśmy na skuterku objeżdżając okolicę. Pierwszego dnia wypożyczyliśmy motor na pół dnia i pojechaliśmy do wioski Ban Kormean, w której jest sporo plantacji herbaty. Rosną tam jedne z najstarszych drzew herbacianych na świecie (mają około 400 lat). Po wstępnej degustacji udało nam się też kupić trochę herbaty prosto od producenta. W piątek pojechaliśmy trochę dalej zobaczyć mniejsze wioski. Ludzie, których mijaliśmy po drodze byli bardzo sympatyczni i uśmiechnięci, a dzieciaki krzyczały za nami Sabaeedi (dzień dobry po laotańsku). Niestety pogoda i widoczność nie były za dobre. Jakby tego było mało po drodze złapała nas ostra zlewa. Na szczęście w porę założyliśmy pącza i najmocniejszy deszcz udało nam się przeczekać pod dachem. Po deszczu droga zrobiła sie bardzo błotnista, więc tempo naszej podróży znacznie spadło. Na sam koniec na 5 km przed Phongsali zabrakło nam benzyny. Po 3 km pchania skuterka pod górkę dotarliśmy do stacji benzynowej więc nie było tragicznie. Wieczorkiem poszliśmy na obiad, gdzie spotkaliśmy bardzo sympatyczne, starsze małżeństwo ze Szwajcarii, z którym ucięliśmy sobie pogawędką. Po powrocie do pokoju zaparzyliśmy sobie naszej herbaty i rozgrzewaliśmy się pod kołdrą oglądając film.