Hoi An jest małym i dość spokojnym miasteczkiem (w porównaniu do Saigonu). Ruch uliczny jest znacznie mniejszy, a w starej części, nad samą rzeką jest całkowicie wstrzymany. Hoi An zostało założone w końcu XVI w i szybko stało się głównym portem handlowym na morzy Południowo Chińskim. W XVII w było uważane przez handlarzy z Chin i Japonii jako najlepsze handlowe miejsce w całej Południowo Wschodniej Azji. Port był jednym z głównych ośrodków wymiany towarów między Europą, Indiami, Chinami i Japonią. Stąd wietnamska i azjatycka ceramika, podobno była transportowana aż do Synaju i Egiptu. Pod koniec XVIII w znaczenie Hoi An jako głównego portu mocno podupadło. Z powodu układów politycznych Francuzi dostali prawa handlowe do portowego miasta Da Nang. Lokalni historycy sugerują również, że powodem upadku Hoi An jako portu handlowego było postępujące zamulanie się ujścia rzeki do morza. W 1999 roku stara część Hoi An została wpisana na listę UNESCO. Obecnie do Hoi An ściągają tłumy turystów, między innymi za sprawą ciekawej architektury, lokalnych wyrobów i dużej ilości krawców. My spędziliśmy tutaj w sumie dwa, bardzo miłe i spokojne dni przechadzając się uliczkami. Paulina uległa pokosie i kupiła sobie kilka rzeczy u tutejszych krawców. Jakość wykonania nie jest najwyższych lotów, ale rekompensują to dużo niższe ceny niż w Polsce, ciekawe kroje i ładne materiały. Wieczorami poziom wody w rzece tak sie podnosił, że ulica nad jej samym brzegiem była kompletnie zalana. Wczesnym rankiem efekty tych podtopień (duża ilość mułu na ulicy i chodnikach) były usuwane przez właścicieli domów (w większości znajdują się w nich knajpki, gdzie na ścianach są zaznaczane poziomy wody z powodzi z poprzednich lat). W sumie atmosfera Hoi An bardzo nam się podobała, mimo, że jest tutaj sporo turystów.