Rano wstaliśmy w dobrych nastrojach więc po śniadaniu ruszyliśmy na zwiedzanie miasta. Najpierw poszliśmy do muzeum narodowego. Większość eksponatów tutaj wystawionych pochodzi z okolic Angkor Wat. Niektóre rzeźby są bardzo ładne, ale przydało by się trochę więcej wyjaśnień i informacji. Generalnie nie byliśmy zachwyceni. Z muzeum poszliśmy w miasto. Przeszliśmy się nabrzeżem Mekongu i odwiedziliśmy kilka targów. Generalnie mieliśmy luźny dzień. W sumie Phnom Penh spodobało nam się (nie wliczając w to ruchu ulicznego i śmieci na ulicach). Jest dużo zieleni, sporo starych, kolonialnych budynków co dodaje uroku. Wieczorem, po obiedzie, wróciliśmy do domu i spędziliśmy kolejny wieczór na rozmowach z Patrycją. Tym razem o obecnej sytuacji w Kambodży i o tym co robią i jak funkcjonują tutaj międzynarodowe organizacje pozarządowe i inne instytucje, które z założenia powinny pomagać. Okazuje się, że rzeczywistość jest znacznie inna i dość przygnębiająca. Jutro rano opuszczamy już Kambodżę i jedziemy do Wietnamu.