Geoblog.pl    akleeberg    Podróże    New Zealand, Australia and SE Asia 2010    Battambang
Zwiń mapę
2010
05
paź

Battambang

 
Kambodża
Kambodża, Battambang
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 60783 km
 
Rano trochę pospaliśmy. Po śniadaniu wróciliśmy do hotelu i spytaliśmy o wycieczkę. Podszedł do nas jeden z kierowców, którzy z reguły siedzą przy wejściu i powiedział nam co możemy zobaczyć. Po uzgodnieniu ceny ($10 za dzień) umówiliśmy sie na 12 w południe przy recepcji. Punktualnie o czasie ruszyliśmy na wycieczkę. Kambodżański krajobraz przewijał się przed naszymi oczami (co widać na zdjęciach). Pierwszym przystankiem była świątynia Phnom Banan (wstęp $2 od osoby). Po kamiennych stopniach wdrapaliśmy się na szczyt. Po wizycie w Angkor, reszta tutejszych świątyń już tak nie zachwyca. Obeszliśmy ją w koło i zeszliśmy na dół i usiedliśmy przy jednym ze straganów, żeby chwilę odsapnąć. No i zaczęliśmy rozmawiać z Hayajem (naszym przewodnikiem i kierowcą) na temat historii, Czerwonych Khmerów i tego co się działo później i teraz. Historie, które opowiadał często nie mieściły nam się w głowie. Czerwoni Khmerowie (w różnym okresie) byli wspierani przez Chiny, Tajlandię, USA i Wielką Brytanię. Ich przedstawiciel również zasiadał w ONZ i był jawnie popierany przez zachodnie kraje. Wietnam do tej pory ma sporo do powiedzenia w lokalnej polityce. Nie wszyscy liderzy Czerwonych Khmerów zostali złapani i osądzeni. Nigdy nie będzie pewności czy ludzie obecnie będący u władzy nie mieli czegoś wspólnego z reżimem i czy nie odgrywali w nim jakiejś istotnej roli. W okresie reżimu w 1975 – 1979 prawie cała inteligencja została zlikwidowana, w związku z czym odbudowa kraju postępowała dość wolno. Obecnie około trzy czwarte ludności, z racji wieku, nie doświadczyło tych okropieństw. Wiedzę, jaką posiadają czerpią z przekazów od osób starszych, lub, ci co znają angielski, z publikacji zachodnich. Hayaj opowiadał nam to wszystko z dużym przejęciem. Mówił, że młodzi ludzie mają dużo pytań, które zostają bez odpowiedzi. Chcą dociec prawdy, ale często napotykają na opór ze strony starszych osób, lub po prostu na brak wiarygodnych źródeł. Po bardzo ciekawej rozmowie pojechaliśmy dalej, do stacji z której odjeżdża bambusowy pociąg. Stacja właściwie nie miała żadnego budynku. Dojechaliśmy do torów, na których stał jeden pociąg, a reszta była rozłożona w częściach i czekała na montaż. Brzmi dziwnie? No to teraz wyjaśnimy jak to wygląda. Pociąg składa się z jednej platformy bambusowej, która luźno leży na łożyskach, które założone są na przednią i tylną oś. Silnik luźno leży z tyłu platformy, a napęd jest przekazywany paskiem klinowym bezpośrednio na tylną oś. Aby załączyć napęd, „maszynista” kijkiem przesuwa silnik po małej szynie do tyłu, aby naciągnąć pasek klinowy. Pociąg może rozwinąć prędkość do około 50 km/h. Silnik ma tylko jeden bieg, a benzynę można kupić w szklanych butelkach po drodze. Aaa... no i nie ma hamulca więc aby się zatrzymać, silnik musi być cofnięty, aby zmniejszyć naciąg paska klinowego. Proste i niezawodne. Na stację przyjechały jeszcze trzy białe twarze, więc postanowiliśmy w piątkę wynająć „prywatny” pociąg na przejażdżkę. Po szybkim rzucie oka w kierunku, w którym pojedziemy, stwierdziliśmy, że będziemy nieźle wytrzęsieni. I się nie myliliśmy. Po wejściu na platformę, maszynista trochę nas poprzesuwał, żeby równomiernie rozłożyć ciężar i ruszyliśmy. Tory były strasznie krzywe, a złączenia nierówne więc co róż nami trzęsło (czasami dość mocno, co głównie odczuwały nasze kości ogonowe). Po obu stronach rozciągał się widok na pola ryżowe. Niedługo nadszedł wyczekiwany moment. Nadjechał pociąg z drugiej strony. Musieliśmy się więc zatrzymać i jeden z pociągów został rozłożony na części pierwsze, czyli platformę z silnikiem i dwie osie, i zdjęty z torów. Z reguły pociąg, który ma mniejszy ładunek zostaje rozebrany. Jak pociąg przejedzie, części zostają z powrotem złożone na torach i jazda jest kontynuowana. Po około półgodzinnej jeździe dojechaliśmy do stacji końcowej (tory prowadziły dalej, ale widać było, że od dawna tamtędy nic ni jechało). Po krótkim postoju ruszyliśmy w drogę powrotną. Z pociągu korzysta również lokalna ludność. Przewożą nim naprawdę wszystko. W końcu dotarliśmy z powrotem (niektóre przerwy między szynami były na prawdę spore i porządnie na nich trzęsło). Po tej przejażdżce wróciliśmy do hotelu i umówiliśmy się na jutro na 8, bo mamy więcej do zobaczenia. Wieczorem poszliśmy na obiad do lokalnej restauracji i zamówiliśmy bardzo smaczne curry. Po powrocie do pokoju obejrzeliśmy jeszcze jakiś film i poszliśmy spać.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (45)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Ma
Ma - 2010-10-29 22:32
Takiego środka lokomocji jeszcze nie znaliśmy!
 
 
zwiedzili 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 273 wpisy273 339 komentarzy339 2533 zdjęcia2533 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże