Dzisiaj o 8.30 mamy autobus do Battambang ($5 od osoby). O 7 przyjechał po nas minivan, który miał nas zabrać na dworzec autobusowy, a tymczasem przejechaliśmy nim jakieś 800m i zatrzymaliśmy się przy jakimś autobusie. Nikt nam nie powiedział czy to nasz autobus, więc usiedliśmy na ławce obok innych miejscowych, którzy też na coś czekali (mieliśmy nadzieję, że również na autobus). Po chwili, ktoś nas zawołał i pokazał, żebyśmy załadowali plecaki. I tak też zrobiliśmy, po czym wsiedliśmy do środka. Po krótkiej chwili wszystkie miejsca sie zapełniły i ruszyliśmy. Ułożyliśmy sie (w miarę) wygodnie i zaczęliśmy sobie drzemać. Ku naszemu zdumieniu po około 15 minutach autobus się zatrzymał i ludzie zaczęli wysiadać. Okazało sie, że teraz dojechaliśmy na dworzec autobusowy, ale to jeszcze nie tutaj mamy wysiadać, tylko kawałek dalej. Tam czekał na nas już prawie pełen autobus, którym mamy nadzieję dojechać do Battambang. W końcu ruszyliśmy i ... wróciliśmy do centrum Siem Reap, żeby zabrać resztę pasażerów (i gdzie tu logika?) Podczas kolejnego ruszania, po zabraniu (chyba) ostatniego pasażera, autobusem ostro szarpnęło to do przodu to do tyłu. Wszyscy rzucili się do okien zobaczyć co sie stało. W tym czasie od strony silnika dochodził dość niezdrowe stuki. Po kolejnym szarpnięciu pomału ruszyliśmy do przodu. Kierowca zjechał w jakąś boczną uliczkę, żeby sprawdzić co się stało. Kolejne próby ruszenia okazały się bez skuteczne (tylko stuki). Wywnioskowaliśmy, że musiało się sprzęgło zepsuć bo żadne biegi nie wchodziły. Kierowca gdzieś zadzwonił i po chwili podjechał autobus zastępczy, ten sam który nas zawiózł na dworzec autobusowy (i po co te całe ceregiele z przesiadkami?). W sumie straciliśmy ponad godzinę, ale koniec końców udało nam się opuścić Siem Reap i z tego co zdążyliśmy się zorientować jechaliśmy w dobrą stronę, więc w końcu mogliśmy się zdrzemnąć. Po około 4 godzinach dojechaliśmy na miejsce. Tam otwarte drzwi od naszego autobusu obstawili kierowcy tuk tuków i bardzo nas namawiali, abyśmy skorzystali z ich oferty darmowego transportu do najlepszego guesthouse w mieście. Ledwo udało nam się przecisnąć po bagaże i czym prędzej (na tyle na ile było to możliwe) pieszo oddaliliśmy się w kierunku centrum. Battambang nie jest duże więc znalezienie wcześniej upatrzonego miejsca noclegowego (Royal Hotel) zajęło nam jakieś 10 minut. Tam po negocjacji dostaliśmy pokój na trzy noce ($4 za noc). Tradycyjnie późnym popołudniem zaczęło lać, więc musieliśmy przeczekać. Pod wieczór przeszliśmy się na spacer na nocny market i zjedliśmy tam obiad. Po powrocie spytaliśmy pana w recepcji czy możemy umówić się na jutro na zwiedzanie okolicy. Okazało się, że nie ma potrzeby i że możemy to jutro załatwić od ręki. I tak też zrobiliśmy.