Geoblog.pl    akleeberg    Podróże    New Zealand, Australia and SE Asia 2010    Angkor Wat i Angkor Thom
Zwiń mapę
2010
01
paź

Angkor Wat i Angkor Thom

 
Kambodża
Kambodża, Siem Reap
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 60706 km
 
Dzisiaj pobudkę mieliśmy o 4 :( o 5 byliśmy po śniadaniu i gotowi na zwiedzanie wyszliśmy więc przed nasz guesthouse i czekaliśmy na naszego tuk tuka. I czekaliśmy i czekaliśmy i ... o 5.30 jeszcze go nie było, więc postanowiliśmy iść na główną ulicę i poszukać jakiegoś innego tuk tuka na dzisiaj. Na ulicy było jeszcze pusto, ale długo nie musieliśmy czekać aż ktoś się zjawił. Był to młody chłopak. Udało nam się wynegocjować $10 za dzień (powiedzieliśmy mu, że w sumie będziemy tu 3 dni) i pojechaliśmy do Angkor Wat, żeby zdążyć na wschód słońca. Po drodze musieliśmy jeszcze kupić bilety wstępu (jeden dzień $20, trzy dni $40 od osoby). Na miejscu były już tłumy ludzi. Świątynia już z daleka zrobiła na nas duże wrażenie. Całkowita powierzchnia kompleksu to ponad 2 km2, razem z fosą. Angkot Wat został zbudowany w pierwszej połowie XII w jako hinduska świątynia dedykowana Wisznu. Później, po zmianie władcy, została przemianowana na buddyjską i tak jest do dziś. Co od razu rzuciło nam się w oczy to mnogość dekoracji. Wszystkie są bardzo precyzyjnie wyrzeźbione w piaskowcu, z którego są zbudowane wszystkie zewnętrzne elementy budowli. Do budowy wewnętrznych murów i elementów konstrukcyjnych użyto laterytu (wydobywa się go jako miękkie, gliniane bloki, które z czasem robią się twarde jak skała). Część dekoracji jest zachowana w doskonałym stanie, pomimo ciągłej ekspozycji na elementy pogodowe. Prowadzonych jest też sporo prac konserwatorskich (nie wszystkie elementy oparły się działaniu czasu). Na około świątyni biegną krużganki, (łącznej długości około 900m). Na ich ścianach, na całej długości są płaskorzeźby przedstawiające różne sceny z hinduskich historii i z życia dworu. Sceny te wykonany są z dużym rozmachem i precyzję. Występuje w nich mnogość różnych postaci i zwierząt. Angkor Wat bardzo nas zaskoczył. Nie spodziewaliśmy się zobaczyć takiego bogactwa i dokładności zdobień. Świadczy to o bardzo zaawansowanym rozwoju imperium Khmerskiego. Spędziliśmy tutaj kilka godzin spacerując po terenie świątyni. Następnym miejscem do którego podjechaliśmy, było Angkor Thom. Jest to położona kilka kilometrów na północ ostatnia stolica imperium Khmerskiego. Do miasta wjeżdża się mostem nad fosą. Balustrady mostu zbudowane są z rzeźbionych posągów. Są one w różnym stanie. Niektóre są odnowione, ale większość jest zniszczona. Z mostu, przejeżdża się przez sporą bramę, która jest zwieńczona twarzami zwróconymi w cztery strony świata. Za bramą, w centralnym miejscu miasta stoi świątynia Bayon. Jej znakiem rozpoznawczym są wieże zwieńczone kamiennymi twarzami (na nich są wzorowane te nad bramą wjazdową). Bayon również nas zaskoczył dokładnością wykonania i mnogością dekoracji. Jednak jest on dużo mniejszy. W Angkorze jest dużo przestrzeni między poszczególnymi poziomami. Tutaj są one niemal jeden przy drugim (w związku z czym było też znacznie bardziej tłoczno). Tutaj również prowadzone są prace konserwatorskie, więc spora część świątyni jest pokryta rusztowaniami. Z Bayon poszliśmy zwiedzać resztę miasta. Jest ono zbudowane na planie idealnego kwadratu o powierzchni 9 km2. Zachowały się tutaj tylko świątynie, ponieważ pozostałe zabudowania były zbudowane z mniej trwałych materiałów (m.in. drewno) i nie ma po nich śladu. Przy każdej świątyni, oprócz tłumów turystów, jest pełno miejscowych (dorosłych i dzieci) próbujących uparcie sprzedać pamiątki, książki, pocztówki, szaliki i inne pierdoły. Są oni strasznie nachalni i niełatwo się ich pozbyć. Nie ma innej rady jak uzbroić się w cierpliwość i się przyzwyczaić. W czasie zwiedzania Angkor Thom zatrzymaliśmy się też na lunch w jednym ze straganów z jedzeniem. Jak tylko podeszliśmy, rzucił się na ans tłum dziewczyn z menu. Wybraliśmy więc jedną. W menu ceny za proste dania (np. smażony makaron z warzywami) to $6 (normalnie te same dania kosztują $1). Od razu więc podziękowaliśmy i zaczęliśmy odchodzić. Pani więc wyciągnęła drugie menu z tymi samymi potrawami, ale ceny były o połowę niższe (niezła organizacja). My jednak dalej odmawialiśmy, mówiąc że za drogo. Dziewczyna powiedziała, więc że picie będziemy mieć za darmo. No i się zgodziliśmy. Po zakończeniu zwiedzania Angkor Thom (w sumie jest tutaj sporo do zobaczenia) ruszyliśmy poza mury miasta, do świątyni Ta Prohm. Tak jak Angkor Wat i Angkor Thom ukazują kunszt artystyczny imperium Khmerskiego, Ta Prohm ukazuje nieposkromioną siłę natury. Spora część świątyni jest zniszczona przez wdzierającą się dżunglę. Obecnie większość wegetacji jest uporczywie wycinana i pozostawione są tylko największe drzewa, ale łatwo sobie wyobrazić jak musiała ona wyglądać, kiedy została na nowo odkryta w XIX w. Zewnętrzne mury są rozsadzane i oplatane przez muskularne korzenie ogromnych drzew. Podobnie jest z budynkami świątynnymi. Ale jest pożytek z tych drzew, dają one dużo cienia. Bardzo nam się tutaj spodobało. Miło jest usiąść sobie w cieniu i po prostu chłonąć tutejszą atmosferę. Moglibyśmy tak spędzić kilka godzin zaglądając we wszystkie zakamarki, ale liczba odwiedzających no i fakt, że mieliśmy jeszcze kilka miejsc do odwiedzenia powstrzymała nas od tego. Dalej kontynuując mniejszą pętlę wokół Angkor Wat i Angkor Thom zatrzymaliśmy się jeszcze w kilku mniej i bardziej ciekawych świątyniach. Wieczorem wróciliśmy do Angkor Wat, gdzie podziwialiśmy zachód słońca. Chłopak, który nas obwodził był wyraźnie zadowolony, ze wracamy do Siem Reap. W końcu poza krótkimi przerwami na przemieszczanie się z miejsca na miejsce nie wiele robił i musiało mu się nieźle nudzić. Po powrocie do pokoju wzięliśmy prysznic i poszliśmy na obiad. Podczas gdy jedliśmy podszedł do nas mały chłopak i próbował sprzedać nam jakieś książki. My nie byliśmy zainteresowani i odmawialiśmy. Chłopak nie dawał jednak za wygraną. Zaczął stosować bardzo przemyślane chwyty. Robiło nam się dość nieprzyjemnie, ale nie daliśmy żadnych pieniędzy. Wszystkie te spotkania z podobnymi sprzedawcami i z żebrzącymi powodują, że czujemy się trochę obojętni na biedę, ale nie ma gwarancji, że pieniądze które damy będą dobrze spożytkowane. Później dowiedzieliśmy się też, że część żebrzących dzieci pochodzi z Wietnamu i są instruowani przez swoich rodziców co mają robić. Postanowiliśmy, że zamiast dawać pieniądze żebrzącym będziemy starać się jeść w lokalnych knajpach i na straganach i spać w miejscach, których właścicielami są miejscowi. Przynajmniej w ten sposób mamy pewność, ze pieniądze te nie zostaną zmarnowane. W drodze powrotnej do guesthousu zaczepił nas jakiś facet i prosto z mostu zaczął oferować trawkę i opium. Trochę nas zaskoczyła ta oferta. Wbrew pozorom tego gościa też nie było łatwo spławić, ale w końcu się udało. Po powrocie do pokoju, przyszedł do nas koleś, który miał początkowo być naszym kierowcą i przeprosił, że go nie było rano. Okazało się, że po prostu zaspał i nie zdążył na czas. Powiedzieliśmy, że przykro nam ale już mamy innego kierowcę, z którym się już umówiliśmy na kolejne dni.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (72)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
akleeberg
akleeberg - 2010-10-13 15:50
Tekst i resztę zdjęć postaramy się dodać jutro, bo strasznie wolno net chodzi.
 
 
zwiedzili 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 273 wpisy273 339 komentarzy339 2533 zdjęcia2533 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże