Dzisiaj śniadanie zjedliśmy w domu. Zrobiliśmy sobie tosty z żółtym serem. Postanowiliśmy uczcić naszą rocznicą piknikiem w ogrodzie botanicznym. Z Leną pojechaliśmy na targ, gdzie kupiliśmy jakieś przekąski i kolejką pojechaliśmy do ogrodu. Tam cały dzień byczyliśmy się na trawce, co chwilę podjadając różne smakołyki. Około 18 jak nam już wszystko ścierpło od wylegiwania się poszliśmy na spacer po ogrodzie i wróciliśmy do domu. Po drodze, Paulinę zaczął dość mocno boleć żołądek. Po powrocie do domu wzięła lekarstwo na zatrucie pokarmowe mając nadzieję, ze jej pomoże. W domu Lena zaskoczyła nas ponownie. Wcześniej wybrała sie do dzielnicy indyjskiej i kupiła kilka rodzajów curry, a dla Pauliny specjalnie kupiła nie pikantne kulki rybne z curry. Wszystko było bardzo smaczne i nie tak ciężkie jak curry które jedliśmy w Szkocji. Paulina trochę sie nacierpiała, bo nie chciała sprawiać Lenie przykrości nic nie próbując. Przed pójściem spać zażyła jeszcze jedną porcją lekarstw. Mamy nadzieję, ze do rana ból trochę ustąpi.