Przez całą noc padał deszcz, więc w sumie dobrze się złożyło, że wróciliśmy do Belagi. Dzisiaj niestety wyjeżdżamy już do Sibu. O 8.30 mamy ekspresową łódkę. Przed wejściem na pokład zdążyliśmy długa i męcząca, bo nie było specjalnie gdzie wyprostować kości. Co jakiś czas łódka dobijała do brzegu (dosłownie wpływała dziobem na piaszczyste brzegi, w tym czasie ludzie wyskakiwali i wchodzili na pokład). Ponieważ płynęliśmy dość szybko, a rzeka jest dość kręta czuć było każdy zakręt. W Sibu znaleźliśmy hotel blisko portu. Za pokój zapłaciliśmy 50 ringit. Ponieważ nie śpieszyło nam się, postanowiliśmy zostać tutaj dwie noce i trochę się zrelaksować. Pospacerowaliśmy trochę po mieście. Nie ma tutaj specjalnie za dużo do zwiedzania, ale udało nam się natrafić na drukarnię w której używali dość starych maszyn drukarskich. Później poszliśmy na targ na, którym natrafiliśmy na stoisko z żywymi kurami. Były one zawinięte w gazetę, tak że wystawała tylko głowa (no i ogon z tyłu). Zrolowane kury były poukładane w rzędy na półkach. Wyglądało to dość śmiesznie. Wieczorami chodziliśmy też na obiad na parking na którym porozstawiane były stoiska, gdzie gotowane były na miejscu różna smakołyki.