Geoblog.pl    akleeberg    Podróże    New Zealand, Australia and SE Asia 2010    El Nido
Zwiń mapę
2010
24
cze

El Nido

 
Filipiny
Filipiny, El Nido
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 52391 km
 
Rano zjedliśmy śniadanie i o 8 wyszliśmy przed ośrodek. Poczekaliśmy chwilę, ale Jay’a nie było widać. Na szczęście po 15 minutach przyjechał (powiedział, że zapomniał o nas). Na przystanku autobusowym przyszło nam czekać aż do 11 (już nas tyłki zaczęły boleć od siedzenia na drewnianych stołkach), kiedy to przyjechał autobus z Puerto. Autobus był załadowany po dach więc ledwo się zmieściliśmy (Andrzej całą drogę siedział na dostawionej desce). Paulina natomiast siedziała na normalnym siedzeniu, ale za to wtłoczona w okno przez starszą, niezbyt ładnie pachnącą, spoconą panią, która co chwilę pokazywała swoje wdzięki smarując się jakimiś ziołowymi specyfikami. Po prostu miodzio ;) Droga była żwirowa i wyboista. Na miejsce dojechaliśmy po dwóch godzinach wytrzęsieni i zakurzeni, ale szczęśliwi. Po drodze były przepiękne widoki na zatokę i wyrastające z morza wyspy z wysokimi klifami. W El Nido było słonecznie i upalnie. Zarzuciliśmy plecaki i poszliśmy szukać zakwaterowania na najbliższe cztery noce które tutaj spędzimy. Przeszliśmy się ulicą, która biegła równolegle do plaży. Wszystkie miejsca noclegowe od strony plaży były za drogie dla nas. Zahaczyliśmy więc o kilka miejsc po drugiej stronie ulicy. W pierwszym miejscu, owszem, było taniej, ale pokoje były strasznie zawilgotniałe i śmierdziały stęchlizną. W drugim ośrodku były całkiem przyjemne domki z kibelkiem , prysznicem i z wiatrakiem za 500 peso za noc (pokoje z klimą były za 800 peso). Postanowiliśmy więc, że tutaj zostaniemy. Zrzuciliśmy więc bagaże i odsapnęliśmy chwilę. Później poszliśmy do El Nido Boutique & Art Cafe zorientować się jak wygląda sprawa z island hopping. Ceny za wycieczki były trochę wyższe niż w innych miejscach, ale miejsce to było nam polecone więc postanowiliśmy spróbować. Jest kilka opcji island hopping do wyboru. My byliśmy zainteresowani opcją C, najdroższą, za 900 peso, ale podobno najbardziej interesującą. W recepcji była tablica z imionami chętnych na wszystkie wycieczki. Niestety nie było nikogo na wycieczkę C na jutro więc wpisaliśmy się na pojutrze i wpłaciliśmy depozyt. Jutro popołudniu będziemy musieli, tutaj wrócić i sprawdzić czy znajdą się jeszcze dwie chętne osoby. Tutaj zostaliśmy też na obiad. Ponieważ Paulinę jeszcze bolał trochę żołądek, zjadła tylko porcję ryżu, Andrzej natomiast zamówił sobie pizzę (była najtańsza, reszta dań była dość droga). Po obiedzie spacerkiem wróciliśmy do domku, zapaliliśmy spiralki przeciw komarom i usiedliśmy na werandzie, gdzie spędziliśmy miły wieczór.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 273 wpisy273 339 komentarzy339 2533 zdjęcia2533 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże