Geoblog.pl    akleeberg    Podróże    New Zealand, Australia and SE Asia 2010    Malampaya Sound
Zwiń mapę
2010
23
cze

Malampaya Sound

 
Filipiny
Filipiny, Taytay
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 52349 km
 
Dzisiaj pobudka o 4.30. Na dworze było jeszcze ciemno, a koguty piały już od dobrej godziny (chyba im się zegar przestawił). Uszykowaliśmy sobie kanapki na drogę, spakowaliśmy banany i wodę. Pan przyjechał po nas punktualnie. Po drodze widzieliśmy jak Taytay budzi się do życia. Do zatoki jechaliśmy jakieś 30 minut po dość wyboistej drodze (tą samą drogą pojedziemy jutro do El Nido). Jak dojechaliśmy na miejsce było już jasno, ale słońce nie wzeszło jeszcze ponad horyzont. Przed wejściem do łódki pan musiał wybrać wodę (mieliśmy wątpliwości czy łódka dotrwa do końca czy wrócimy ubotem;). Po drodze popłynęliśmy jeszcze po benzynę. Później wypłynęliśmy na środek zatoki i zaczęły się poszukiwania delfinów Irrawady (nie wiemy czy to oficjalna nazwa, czy lokalna). Pierwsze 1,5 godziny było bezowocne, widzieliśmy tylko duże, różowawe meduzy wielkości piłki lekarskiej. W końcu Jay (nasz kierowca) wypatrzył coś. Podpłynęliśmy bliżej i zobaczyliśmy całą rodzinkę jak wypłynęła nabrać powietrza. Przez dobre półgodziny staliśmy w miejscu i patrzyliśmy jak delfiny pływają wokół łódki, ale nie podpływały zbyt blisko. Pewnie dlatego, że były też młode. Podobno jest to jedyne miejsce na Filipinach gdzie można te delfiny zobaczyć (są one zagrożone wyginięciem, podczas ostatniego liczenia w 2007 było ich nieco ponad 40). Nawet gdybyśmy nie zobaczyli delfinów warto było tutaj przypłynąć. Malampaya Sound jest dość duża (ponad 250 km2). Woda tutaj jest dość mętna, pewnie dlatego, że mieszają się tutaj wody morza Chińskiego i rzeki Abongan. W zatoce jest sporo wysepek. Dookoła, na zboczach gór wszędzie są gęste lasy. Widoki o poranku były naprawdę cudowne (podnoszące się chmury, wstające słońce, zmieniające się kolory). W dobrych humorach wróciliśmy do brzegu, zapłaciliśmy panu od łódki (800 peso). I wróciliśmy do Taytay. Po drodze Jay zaprosił nas do swojego domu. Poznaliśmy jego żonę i córeczkę. Poczęstowali nas świeżym mango z ogrodu. Posiedzieliśmy i pogadaliśmy trochę na werandzie. Po jakimś czasie zachciało nam się spać i zaczęliśmy strasznie ziewać. Przeprosiliśmy Jay’a za taki nietakt i poprosiliśmy, żeby podwiózł nas do ośrodka. Bardzo serdecznie mu podziękowaliśmy za udany poranek i poszliśmy spać. Obudziliśmy się około 13 zlani potem (na dworze była straszna parówa). Ochłodziliśmy się pod zimną wodą i poszliśmy do restauracji cos przekąsić i wypić kawę. Wzięliśmy też laptopa, żeby uzupełnić bloga i obrobić zdjęcia. W czasie jak piszemy te słowa zaczęło padać. I całe szczęście po nie można już było wytrzymać. Popołudniu, jak włączą prąd, pójdziemy do kafejki i spróbujemy wrzucić coś na stronę bo pewnie już się niecierpliwicie. Na jutro umówiliśmy się z Jay na 8 pod ośrodkiem, skąd podwiezie nas na przystanek z którego odjeżdża autobus do El Nido.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
kk
kk - 2010-06-24 15:10
No pewnie, że się niecierpliwimy. Poprzednie wpisy co niektórzy znają już na wyrywki !! Tak pomalutku tu żyjemy i ciągle w tym samym miejscu, a Wy ciągle w drodze, że też nie umiecie na miejscu usiedzieć :))) Niech dalej sprzyja Wam cały świat. My tu tylko tęsknimy i czekamy na opowieści "na żywo" Za "parę" godzin przyjeżdża Anna ze swoją "sworą"- będzie trochę ruchu w interesie-cieszymy się bo już też się dłuży za nią...pozdrawiamy póki co mocno i całujemy
 
Ma
Ma - 2010-06-27 22:49
Anna ze sforą przyjechała trochę przed drugą w nocy z piątku na sobotę.
Grześ musiał w niedzielę już wracać, bo w poniedziałek do pracy. Pogoda ładna więc całą sobotę i niedzielę dzieciarnia buszowała w ogrodzie, chłopcy wydorośleli i są w miarę samodzielni, ale Helenkę trzeba pilnować. Anna na 21.00 poszła do kościoła, a ja padnięta zrobiłam sobie herbatkę i zagłębiłam się w lekturę Waszego dziennika podróży.
Buziaki! Spaczka bo jutro do pracy.
 
Haneczka
Haneczka - 2010-06-28 17:04
Cześć Bąki!
Świetnie się czyta Wasze relacje, zaręczam, iż u co niektórych cieszą się większą popularnością niż Klan!!! Tylko trzeba je czytać po obfitym posiłku, bo opisy potraw głodnego przyprawiłyby o halucynacje, skręt kiszek i zejście z tego świata :-D
My już na naszym corocznym letnisku. Chłopaki szaleją na huśtawkach, Helka ugania się za Zytą, która wieczorem ledwo zipie...
Całuję chłodno (chyba Wam przyjemniej niż "gorąco" :-)) i tęsknię jak Wszyscy tu
PS Jak macie, jak się uda to wrzućcie zdjęcia "Nemo" - Franio oszaleje
 
 
zwiedzili 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 273 wpisy273 339 komentarzy339 2533 zdjęcia2533 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże