Generalnie nockę mieliśmy nieprzespaną. Andrzej dostał bardzo rzadkiej choroby i większość nocy spędził w toalecie (nie będziemy wdawać się w szczegóły – było bardzo nieprzyjemnie) i miał bardzo ostre bóle brzucha. Musiał się czymś strasznie struć. Na szczęście mieliśmy ze sobą lekarstwo i na tą ewentualność (pomaga na m.in. Salmonellę, Czerwonkę, itp.) Rano już było lepiej. Ustały bóle brzucha i wypady do toalety. Paulina poszła do sklepu i kupiła sucharki i kaszkę dla dzieci, żeby Andrzej mógł coś zjeść. Jakby tego wszystkiego było mało to Andrzeja zaczęło jeszcze gardło boleć. Generalnie cały dzień spędziliśmy w pokoju, Andrzej spał, a Paulina czuwała. Koło 17 Andrzej zebrał się i poszliśmy na patio bo było tam przyjemniej. I tak nam zeszło do wieczora. Andrzejowi wracała chęć do życia i do jedzenia więc jest nadzieja.