Rano wstaliśmy i wspólnie z naszymi gospodarzami zjedliśmy śniadanie. Bardzo miło nam się gaworzyło (Chris pochodzi z Walii więc wymienialiśmy swoje opinie o Wielkiej Brytanii). W czasie śniadania postanowiliśmy pojechać na piknik na pobliską plażę. Musieliśmy wcześniej pojechać do sklepu żeby kupić parę rzeczy. Przy okazji kupiliśmy też potrzebne składniki do jutrzejszego obiadu (zrobimy klopsy z ziemniakami i surówką z białej kapusty). Na plażę dojechaliśmy przed południem. Z Pauliną myśleliśmy żeby się wykąpać ale odstraszyła nas temperatura wody (no i była dość mokra;) Jak brodziliśmy w wodzie z psami, Chris dostrzegła że podpłynęły bardzo blisko brzegu delfiny, co nas bardzo zaskoczyło. Weszliśmy głębiej bo chcieliśmy bliżej podejść ale one były chyba zainteresowane bardziej dzieciakami które były w wodzie i trzymały małe ryby. Delfiny pokrążyły kilka minut, poczym odpłynęły. Później usiedliśmy na plaży i zjedliśmy lunch. Około 16 zwinęliśmy się do domu zatrzymując się jeszcze na degustacji wina w lokalnej winiarni (było bardzo smacznie i upojnie ;) Po powrocie do domu zjedliśmy obiad i usiedliśmy na werandzie z lampką wina i oglądaliśmy zachód słońca. Resztę wieczoru spędziliśmy na rozmowach.