Ostatnie dni w Nowej Zelandii kosztowały nas trochę stresu, głównie spowodowanego sprzedażą samochodu. Niesmak pozostał też ostatniego dnia przy wylocie. Na lotnisku w Christchurch po nadaniu głównego bagażu, przed przejściem przez bramkę pani powiedziała nam, że nie możemy przejść bez uprzedniego zapłacenia $25 od osoby (opłata lotniskowa). Byliśmy dość mocno zaskoczeni, jak zresztą reszta podróżnych. Przy rezerwacji biletu nikt nam nie wspomniał, że trzeba coś będzie jeszcze płacić po drodze. Okazało się że opłaty lotniskowe nie są wliczone w ceną biletu i trzeba za nie osobno zapłacić. Mimo to z Nowej Zelandii wyjeżdżamy z dobrymi wspomnieniami. Kraj jest bardzo ładny. Północna wyspa przypomina trochę Szkocję, tylko jest tu cieplej. Południowa wyspa podobała się nam bardziej. Szczególnie French Pass i zachodnie wybrzeże. Poznaliśmy tu też bardzo miłych i otwartych ludzi o których długo nie zapomnimy.
Jeżeli ktoś planuje tu przyjechać i kupić samochód, to polecamy to zrobić w Christchurch (dużo więcej tańszych samochodów do kupienia) i sprzedać go w Auckland (może nawet z zyskiem). Trzeba też się tu przyzwyczaić do tego że przy płaceniu w sklepach ceny są zaokrąglane (najmniejszy nominał monet to 10 centów). Co do palnika to lepiej nie brać campingazu tylko np. Primusa (każdy wkręcany palnik będzie dobry).
Nowa Zelandia przywitała i pożegnała nas słońcem. Australia natomiast deszczem. Po wyjściu z samolotu uderzyła w nas fala ciepłego i wilgotnego powietrza. Ale szybko schowaliśmy się w budynku terminala. W Sydney mieliśmy dwie godziny do odlotu więc poszwędaliśmy się po lotnisku, zjedliśmy coś i usłyszeliśmy że z powodu burzy nad lotniskiem wszystkie loty zostały wstrzymane, aż do odwołania. W sumie mieliśmy jakieś 1.5 godziny opóźnienia. Do Cairns dolecieliśmy przed północą. Nie mieliśmy tutaj zarezerwowanego żadnego noclegu więc z lotniska zadzwoniliśmy do schroniska sprawdzić czy mają jakieś miejsca. Na szczęście nie było żadnego problemu. Autobusem podjechaliśmy na miejsce, odebraliśmy klucze i poszliśmy od razu spać.
Last days in New Zealand cost us some stress, mainly because of the car. We were also surprised last day at Christchurch airport as when we tried to go through security check we had to pay $25 per person of airport tax fee. Nobody said anything about it when we booked our tickets and there was no information about it on check in. We didn’t have much choice we just had to pay it. It turned out that the airport taxes were not included in the price of the flight ticket. Despite that we are leaving New Zealand with good memories. It is very beautiful place. North Island reminded us a wee bit of Scotland but it is warmer here. But we liked more the South Island especially French Pass and West Coast. We also met here some really nice people which we won’t forget for long time.
As we mentioned before if you are planning a visit here and want to buy a car it is better to do it in Christchurch and sell it in Auckland. You also need to get used to rounding up total price for your shopping (the smallest change is 10 cent). If you are planning to camp it is better to get screw in stove as it is more popular here.
New Zealand welcomed us and said goodbye with sun. Australia welcomed us with rain and thunderstorm. When we left the plane a wave of hot and humid air hit us. But we quickly entered terminal building. We had two hours to kill so we went around the terminal and had something to eat and then we heard announcement that all flights were put on hold due to storm around airport. We were delayed for 1.5 hour. We reached Cairns before midnight. Us we didn’t have any accommodation booked we made few calls to hostels to check if they have any space but there was no problem. We took a shuttle bus to get to Nomad Beach House hostel, we got our key and went straight to bed.