Rano było pochmurnie ale nie padalo. Po spakowaniu się pojechaliśmy zobaczyc wodospad do którego szlo się jakies 30 min. Po drodze trzeba było przejść przez most linowy nad rwaca rzeka. Ponieważ na moscie w tym samym czasie mogla być tylko jedna osoba musieliśmy troche poczekac na nasza kolej. Sam wodospad był bardzo ladny, ale było dosc duzo ludzi a malo miejsca wiec nie zabawiliśmy tam dlugo i udaliśmy się do Marahau. Tutaj droga się konczyla i dalej poszliśmy na 2 godzinny spacerek. Z parkingu wybrzeżem prowadzil pieszy szlak dookoła parku (po Tasman parku można tylko chodzic pieszo, nie ma zadnych drog). Myslelismy żeby wziasc plecaki i pojsc na dwudniową wycieczke, ale okazalo się ze nie można rozbijac namiotu na dziko, a miejsca kempingowe albo w chatkach trzeba rezerwowac z duzym wyprzedzeniem. W drodze powrotnej ze spaceru dosc mocno się rozpadalo. Paulina zarzucila peleryne , a ja kurtke „przeciwdeszczowa”, która dosc szybko zaczela przemakac, wiec przyspieszylem kroku zostawiając Paulinie plecak bo mogla go przykryc peleryna. W samochodzie przebrałem wszystko, nawet gacie i ruszyliśmy dalej na poludnie. Po drodze przestalo padac i udalo nam się znaleźć miejsce na nocleg. Po tancach przy gotowaniu obiadu (upierdliwe sa te muszki). Poszlismy spac.
Day was cloudy but it was not rain. After packing our gear we finally headed to Abel Tasman Park. On the way we stopped to see some falls. It was short, 30 min walk. On the way to see them we had to cross swing bridge (there could be only one person at the time on the bridge and was quite a few people going in both directions so we had to wait a bit for our turn. Falls them self were small but nice, but because there was not much space around it and there were lots of people, we didn’t stay there for long and drove to Marahau, place where Abel Tasman Park starts. Road here was ending so we left car on the car park and went for a 2 hours walk. There are no roads in the Park so you have to walk everywhere. There is hiking track around the Park but accommodation has to be pre-booked well in advance. We decided to walk to nice spot on the beach. When we got there it started to rain quite badly. So we took out our water proof jackets, took some photos and made our way back to car. On the way it turned out that Andrzej’s jacket wasn’t very water proof, so by the time we got to the car he was soaking wet. He managed to get change in the car (including underwear). Then we made our way down south. On the way it stopped raining and we found good spot for the night. After another dancing session around the stove cooking dinner we went to sleep.