Geoblog.pl    akleeberg    Podróże    New Zealand, Australia and SE Asia 2010    Z polwyspu Coromandel nad jezioro Rotorua/ From Coromandel peninsula to Rotorua Lake
Zwiń mapę
2010
03
sty

Z polwyspu Coromandel nad jezioro Rotorua/ From Coromandel peninsula to Rotorua Lake

 
Nowa Zelandia
Nowa Zelandia, Rotorua Lake
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 20668 km
 
Rano ok 9 ruszylismy w droge. Najpierw pojechalismy zobaczyc Cathedral Cove. Zeby tam dotrzec wjechalismy samochodem na spora gorke na szczycie ktorej byl parking gdzie porzucilismy samochod. Dalej juz musielismy isc pieszo ok 40 min trosze lasem troche po otwartej przestrzeni. Po drodze byly piekne wodoki z pobliskimi wyspepkami, lazurowym oceanym i plazami. Po drodze minelismy jakos starsze babke ktora sobie skrecila kostke schodzac po schodach. Ktos jej udzielil pierwszej pomocy i czekali na przyjazd karetki (beda musieli ja przeniesc spory kawalek na noszach zeby dotrzec do najblizszej drogi). Po spacerku zeszlismy na sliczna plaze z bialo - bezowymi skalami i cieplutkim piaskiem. Na plazy byla nawet toaleta (chyba czystsza niz niejeden miejski szalet w Poznaniu ;). Plaza byla przedzielona na dwie czesci przez duzy klif przez ktory mozna przejscie na druga strone (wygladalo na to ze podczas przyplywu w tym przejsciu byla woda). Po drugiej stronie klifu na plazy byla duza skala (widac bylo ze kiedys byla polaczona z brzegiem). Cale to miejsce bylo bardzo urokliwe. Spedzilismy tu troche czasu, smazac sie na sloneczku (po owczesnym nalozeniu grubej warstwy filtra zeby sie nie spiec za bardzo). Paulina probowala wejsc do oceanu, ale jakos bez przekonania (woda byla mokra i dosc chlodna). Jak juz nam sie znudzilo to postanowilismy wracac do samochodu (40 min spaceru z powrotem). Po dotarciu na parking poczulismy ze slonce przypieklo nam trocha karczki, wiec sie znowu zaczelismy smarowac (chyba juz tak bedzie do konca pobytu w Nowej Zelandii).
Po malej przekasce ruszylismy zobaczyc Hot Water Beach (plaze z goraca woda, ktora nagrzewa sie od lawy pod ziemia). Po dojsciu na plaze stwierdzilismy ze wyglada ona jak ta w Normadii po inwazji - same kratery i pelno cial. Na plazy ludzie biegali z lopatami i kopali dolki w poszykiwaniu cieplej wody. Co jakis czas ktos krzyczal ze ma goraca wode. Paulina zachecona odkryciami innych wskoczyla do jednego z dolkow o zaczela kopac rekami. Niestety bez oczekiwanego rezultatu - dokopala sie do wody, ale nie byla ona goraca. Przeszlismy sie jeszcze po plazy wskakujac do opuszczonych dolkow, ale albo nie bylo w nich wody wogole albo byla zimna. Zrezygnowani rolozylismy reczniki i cieszylismy oczy widokiem grupki chinczykow ktorzy goroczkowo poszukiwali gorocej wody.
Tym razem Andrzej wykazal sie hartem ducha (i ciala) i poszedl sie kapac w oceanie. Woda byla nawet ciepla (cieplejsza niz w Baltyku) jak sie do niej czlowiek przyzwyczail. Paulina pozniej mi powiedziala, ze moje biale cialo wyraznie odznaczalo sie na tle innych.
Po kapieli udalismy sie w dalsza droge w kierunku jeziora Rotorua gdzie spedzilismy nastepna noc. Po dluzszych poszukiwaniach znalezlismy cicha polanke nad samym brzegiem jeziora. Po kolacyjce udalismy sie na spoczynek. Po zapadnieciu zmroku doszly nas podejrzene halasy dookola namiotu. Cos skakalo po ziemi, spadalo z drzew, lamalo galezie, ganialo wkolo namiotu i glosno skrzeczalo. Na poczatku myslelismy ze to ktos nas podchodzi i sobie jakies jaja robi. Ale po dluzszej chwili doszlismy do wniosku ze to jakies zwierzaki. Generalinie nocke mielismy kiepska. Potem dowiedzielismy sie ze to Palanka (Possum). Nocne zwierze roslinozerne, ktore strasznie sie rozplenilo w Nowej Zelandii i robi duzo szkod.

Around 9am we hit the road. First we went to see Cathedral Cove. To get there we had to drive up quite steep hill on top of which we left car. From there it was 40 min walk. On the way there were great views of small islands, ocean and beaches. We passed some older lady which twisted here ankle walking down the steps. There was someone taking care of here. Ambulance was on the way but it was quite a walk to get to closed road so they will have to carry her on the stretcher. Finally we got to the beach with white rocks and warm sand. There was even a toilet on the beach (in better condition then in some pubs in Edinburgh;) Beach was divided on the by huge cliff. There was a small passage under it, through which you can get to the other side (it looked like during high tide there was water in the passage). It was very charming place. We spend there some time, trying to add some color to our white bodies ;) Paulina was trying to walk in to the water but with no enthusiasm (water was wet and quite cool). When we couple of hours we headed back to the car. When we got back to the car park we felt that our necks were slightly burned, despite thick layers of the sunscreen., so we put another cream on (looks like it will be like that till our last day in NZ).
After we had some small snack headed to see Hot Water Beach (beach with hot water which is warmed up underground). Once we got the beach we came to conclusion that it looked like that one in Normandy after invasion - lots of small crater and lots on bodies around. There was lots of people running around with spades, digging holes and looking for hot water. Every now and then there were some screams of joy of person which found hot water. Paulina, encouraged by the the successes of others jumped in one abandoned holes and started digging with her hands. But with no expected result - she managed to get some water but it wasn't hot. We went around the beach jumping in to the holes checking if there was any hot water. But it seemed that they were abandoned for a reason. After a while we gave up and just sat down and had joy watching group of chines guys which were really absorbed digging and looking for the hot water.
This time Andrzej was brave enough to jump to the ocean. Water was quite warm once you get used to it. Later Paulina told me that my white body was very visible among others ;)
Then we went to the Rotorua Lake where we spend next night. After a short search we found very nice grassy spot right by the lake. After the supper we went to sleep. After the dusk we were woken up by some noises. Something was jumping up and down the trees, breaking the branches, running around our tent and making strange noises. At first we thought that it was some punks trying to scare us, but when we looked outside there was nothing there. After a while we came to conclusion that it had to be some animals. So this night wasn't the best one. Later we found out that that were possums (real pain).
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
siostra
siostra - 2010-01-06 15:56
Kochani jestem zafascynowana Waszymi wpisami. Są tak dokładne i plastycznie opowiedziane, że momentalnie przenoszę się do miejsc, w których byliście. To cudowne uczucie, że patrząc na śnieg bez litości spadający na nasze szare ulice, czuję przypiekanie gorącego słońca na karku. Pamiętajcie o nakryciu głowy. Bardzo ciekawe jesteśmy co zajadacie sobie na te smakowite kolacyjki i śniadanka, o których tak barwnie piszecie. ah, plaża z klifem mnie rozmarzyła.
Paula, jak tam twoja chuda, pogryziona noga - wierzę ze nic się nierozwija. A nocne zwierzatko, wierzę ze mogło was przestraszyć. Pewnie jeszcze nie raz zaburzy nocny spokój. Dzięki temu wynalazkowi podróżujemy razem z Wami - to wspaniałe.
 
akleeberg
akleeberg - 2010-01-06 21:11
Z noge wszystko ok. W nowej Zelandii nie ma zadnych jadowytych stworzen. A na sniadanie/kolacje to jemy albo jakies kanapki, platki z jogurtem i owoce wiec nie jest zle.
Ciesze sie ze wam sie podoba nasz blog.
 
 
zwiedzili 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 273 wpisy273 339 komentarzy339 2533 zdjęcia2533 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże