Geoblog.pl    akleeberg    Podróże    New Zealand, Australia and SE Asia 2010    Bac Ha
Zwiń mapę
2010
07
lis

Bac Ha

 
Wietnam
Wietnam, Bắc Hà
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 63645 km
 
Rano wstaliśmy około 6 i poszliśmy zjeść śniadanie i zamówiliśmy sobie pyszną herbatę imbirową na rozgrzewkę. W knajpie mieliśmy stolik z widokiem na ulicę więc widzieliśmy jak pomału zaczynają się schodzić ludzie z okolicznych wiosek, niosąc różne rzeczy na sprzedaż na targu. Większość kobiet była ubrana w swoje tradycyjne stroje. Spora część z nich pochodziła z mniejszości etnicznej Flower Hmong (kwiecistych Hmong), której stroje są chyba najbardziej kolorowe. Ulicą przechodziły też bawoły idące na sprzedaż, przejeżdżały konne wozy załadowane różnymi rzeczami. Generalnie było widać, że jest to wyjątkowy dzień i było czuć coś w powietrzu. Po śniadaniu ruszyliśmy śladami pozostawionymi na ulicy przez bawoły i doszliśmy do targowiska. Po drodze było sporo stoisk z różnymi wyrobami Kwiecistych Hmong: torebki, czapki, tradycyjne stroje, poduszki, narzuty i inne rzeczy. Wszystkie były bardzo ładne, kolorowe i ręcznie wyszywane. Na targu było można kupić kury, kaczki, świnie, bawoły i psy. W innej części były stoiska z mięsem różnej maści wystawionym na drewnianych stołach (aż chciało się coś kupić). Dalej była część warzywna. Sporo miejsca zabierała też część jadalna, gdzie było dużo stoisk z lokalnym jedzeniem (nie skusiliśmy się jednak na przekąskach). W wąskich przejściach siedziały babcie i z dużych, 20 litrowych baniaków sprzedawały domowej roboty ryżówkę. Bardzo nam się tutaj podobało. Wszyscy byli bardzo radośni i uśmiechnięci. Zaczęliśmy sobie wyobrażać jak to musiało wyglądać kilka wieków temu w czasie dnia targowego w polskich wioskach. Chodząc po targowisku nie czuliśmy w ogóle upływu czasu. Dopiero nasze żołądki dopominające się o coś do jedzenia przypomniały nam, że jest już południe. Poszliśmy więc coś zjeść. Później poszliśmy na jeszcze jedną rundkę po uliczkach. Po drodze widzieliśmy też jak miejscowi wyciskają świeże plastry miodu do miski i przelewają go później do butelek na sprzedaż. Aż chciało się tam zanurzyć całą dłoń i oblizać ją. Mniam... Wieczorem poszliśmy na smaczny obiad i wróciliśmy do pokoju wziąć ciepły prysznic i poszliśmy spać. Jutro rano mamy również wczesną pobudkę i idziemy na dwudniowy trekking.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (49)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
kk
kk - 2010-11-26 13:02
Cudne te stroje - dziewczyny wyglądają jak lalki. Ten targ odbywa się codziennie? Ja miałabym kłopot ze zjedzeniem posiłku na tym targu :-) Ta pani na zdjęciu co sprzedaje mięso też ma chyba problem z roztczającymi się zapachami. . .
 
Ma
Ma - 2010-11-27 12:18
Co za folklor!! Niesamowite wrażenie!!!
Ta knajpa na powietrzu - kociołki inne niż na Wegrzech w Hajduszoboszlo, co kraj to obyczaj, ale generalnie wszędzie ludzie sobie radzą
i przystosowują się do panującuch warunków!
Kapitalne zdjęcie Pauli ze świńskim ryjkiem.
 
akleeberg
akleeberg - 2010-11-29 12:03
Nie, targ odbywa się tylko co niedzielę. Zapach nie był taki zły, ale pani chyba miała katar, więc nie chciała prychać na to mięso, ale to i tak w sumie bez różnicy...
 
 
zwiedzili 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 273 wpisy273 339 komentarzy339 2533 zdjęcia2533 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże