Rano, po śniadaniu wymeldowaliśmy się z pokoju i pojechaliśmy autobusem na drugą stronę wyspy, gdzie czekała już na nas łódka. Na dworze było trochę chłodno, ale w miarę jak słońce wschodziło robiło sie coraz cieplej. Po wejściu na łódkę usadowiliśmy się na leżakach na górnym pokładzie i podziwialiśmy przewijający się krajobraz spowitej w mgiełce zatoki i wyrastających z wody skalnych formacji. Słońce przygrzewało coraz bardziej i zrobiło się całkiem przyjemnie. Po około dwóch godzinach rejsu dopłynęliśmy do Halong City gdzie zjedliśmy lunch. Po godzinie przyjechał po nas autobus i pożegnaliśmy się z zatoką Halong na dobre. W Hanoi byliśmy jakoś przed 17. W hotelu przepakowaliśmy się i poszliśmy zjeść obiad. Około 21 poszliśmy odebrać bagaże z hotelu i poszliśmy na dworzec kolejowy, skąd o 22 odjeżdżał nasz pociąg na północ Wietnamu do Lao Cai. Tym razem kupiliśmy bilet na tzw. hard sleeper, czyli przedział z sześcioma łóżkami. W pociągu z Saigonu do Hoi An spaliśmy w soft sleeper (cztery łóżka). W sumie różnicy w komforcie wielkiej nie było (no może poza górnymi łóżkami, gdzie jest znacznie mniej miejsca). W przedziale nikt nam nie chrapał więc mogliśmy trochę pospać.