Mae Hong Song

Dzisiaj pobudkę mieliśmy przed 6 rano. O 7 byliśmy na dworcu autobusowym. Przed nami 8 godzin jazdy autobusem po krętych, górskich ścieżkach. Normalnie są do wyboru dwa autobusy VIP i normalny. My wybraliśmy normalny (bo było taniej), czyli drewniane ławki obite skajką, otwierane okna i wiatraki zamiast klimy. Po dojechaniu na miejsce mieliśmy absolutnie dosyć. Byliśmy cali pokryci kurzem, kleiliśmy się i bolały nas tyłki. No ale dotarliśmy w jednym kawałku. Z dworca do centrum wzięliśmy tuk tuka. Za pięciominutową przejażdżką zapłaciliśmy 60 baht (w sumie mogliśmy iść pieszo, bo nie było daleko). Po znalezieniu noclegu (300 baht za noc) i krótkim odpoczynku przeszliśmy się po okolicy. Mae Hong Song jest dość małe więc nie zajęło nam to zbyt wiele czasu. Po drodze weszliśmy do kilku biur organizujących wycieczki. Z naszych rozmów wynikało, że wycieczki są trochę inaczej zorganizowane (wygląda to mniej jak zoo), ale pomimo tego że jesteśmy tu poza sezonem, ceny były jak dla nas trochę za wysokie (średnio 1000 baht od osoby za jednodniową wycieczkę). W jednym z biur spytaliśmy się czy do bliższych wiosek, gdzie mieszkają mniejszości etniczne, możemy pojechać sami. Pan był na tyle uprzejmy, że powiedział nam że jak najbardziej. Postanowiliśmy więc, że jutro wypożyczymy skuterek (cena 150 baht za 24 h) i objedziemy okolicę sami.

Komentarze (0)