Dzisiaj zdecydowaliśmy się pojechać do Labuk Bay Proboscis Monkey Reserve (bilet kosztuje 60 ringit od osoby, plus 10 ringit za aparat). O 10 przyjechał po nas autobus i pojechaliśmy do rezerwatu. Założony on został przez plantatora palmowego, który wykupił jakieś 600 ha lasu deszczowego. Do platform na których karmione są małpy przejeżdża się przez plantację. W sumie bardziej nam się tutaj podobało niż u orangutanów (wszystko wydawało się lepiej zorganizowane). Najpierw obejrzeliśmy film o małpach, pod koniec którego do Sali wszedł jeden ze strażników i powiedział, że już jest pora karmienia. Wyszliśmy na werandę. Tam buszowało już dość sporo małych i bardzo towarzyskich Silvered Leaf Monkeys. Później pokazały się też dzioborożce. Po krótkiej chwili opiekunowie wyrzucili na jedną z platform jedzenie dla małp Proboscis. Najpierw pojawiła się grupa samców w różnym wieku i zaczęła się przepychać. Po chwili na platformę z drugiej strony zostało wyrzucone jedzenie dla rodziny (jednego dorodnego samca i sporego haremu). Tutaj też nie obyło się bez przepychanek. W sumie spędziliśmy tutaj dobrą godzinę. Po zakończeniu karmienia małp, przyszedł czas na nakarmienie siebie. Podjechaliśmy więc do ośrodka w którym oprócz restauracji można też wynająć pokoje i domki (wszystko ładnie urządzone i położone pośrodku plantacji palmowej). Po lunchu przeszliśmy się po terenie. Nad przepływającą rzeką widzieliśmy też dwa spore warany, które po chwili dały nura i odpłynęły w dół rzeki. O 14 pojechaliśmy na drugą platformę. Tam wszystko wyglądało podobnie (tyle, że bez Silver Leafed Monkeys). Miło było popatrzeć na te rzadkie małpy (można je zobaczyć tylko na Borneo). Po bardzo udanym dniu, wróciliśmy do b&b. Zjedliśmy obiad i poszliśmy do restauracji wrzucać zdjęcia na bloga żebyście mieli co oglądać, chociaż sądząc po „obfitości” komentarzy mamy coraz większe wątpliwości czy ktoś tutaj w ogóle zagląda :/. Jutro kończymy już naszą przygodą w Sabah i jedziemy do Kota Kinabalu, skąd we wtorek pojedziemy do Brunei.