Po śniadaniu około 11 poszliśmy na przystanek żeby złapać busa który nas zawiezie do Carmen. Na miejsce przyjechaliśmy około 13. Kupiliśmy jakieś jedzenie na lunch i zorganizowaliśmy transport (tricykl), który zawiózł nas do naszego miejsca zakwaterowania. Nie byliśmy jeszcze pewni czy zostaniemy tutaj jedną czy dwie noce. Na razie zapłaciliśmy za jedną noc. Poszliśmy do pokoju. Zjedliśmy lunch i odsapnęliśmy trochę. Około 17 zebraliśmy się na spacer żeby zobaczyć Czekoladowe Wzgórza. Jest to zbiorowisko kilkuset bardzo podobnych do siebie, niewysokich wzgórz (wyglądają jakby były usypane przez ludzi). Mamy nadzieję je zobaczyć kiedy są najbardziej czekoladowe (czyli pod koniec tutejszego lata, przed sezonem deszczowym, kiedy to roślinność jest brązowa od palącego słońca). Nam udało się dotrzeć na miejsce widokowe przed zachodem słońca, więc mieliśmy ładny widok. Ponieważ teraz jest początek pory deszczowej, większość wzgórz była już zielona, ale było jeszcze kilka czekoladowych. W sumie było ładnie, ale bez rewelacji. Do naszego pokoju dotarliśmy już po zmroku. Na miejscu zjedliśmy obiad i poszliśmy spać. Jak podchodziliśmy pod wzgórza zaczepił nas facet i spytał czy nie chcemy jutro pozwiedzać okolicy jego samochodem. Po uzgodnieniu ceny (1000 peso) zgodziliśmy się. Na końcu wycieczki facet powiedział, że zawiezie nas do Loboc następnej miejscowości w której się zatrzymamy (w koło Carmen nie było wiele więcej do zobaczenia).