W piątek koło południa pojechaliśmy jeepney do Bontoc i stamtąd do Banaue gdzie o 20 odchodzi autobus do Manili. Na miejsce dojedziemy około 5 rano. Droga do Manili przebiegła bez większych niespodzianek. Tylko Paulina przeziębiła się w autobusie, ma katar i boli ją gardło .
W sobotę rano pojechaliśmy na lotnisko gdzie koczowaliśmy do 18.45. W Cebu byliśmy o 20. Z lotniska wzięliśmy taksówkę na drugą stronę miasto (jak się później okazało) za którą zapłaciliśmy 350 peso. W Cebu zatrzymaliśmy się na dwie noce u Orange (cs). Spotkaliśmy się z nią w bramie bo akurat wracała z miasta ze znajomymi. U Orange spała też para (Amerykanin – facet po 40 – i Chinka – też tak mniej więcej). Amerykanin – David – od razu zarzucił nas pytaniami na temat naszej podróży i opowiadaniami o swoich (szczerze mówiąc lekka z niego pierdoła). Na jutro zaplanowaliśmy wypad na zwiedzanie Cebu.