Marco i Sara zwinęli się wcześnie rano, nawet ich nie słyszeliśmy. My wstaliśmy nieco później i po śniadaniu poszliśmy do ambasady Filipińskiej spytać się czy możemy starać się o przedłużenie wizy (na lotnisku dostaniemy wizę na 21 dni, a chcemy tam zostać do końca czerwca i tak też mamy zarezerwowany bilet na Borneo). Pan powiedział, że w ambasadzie zajmie to 5 dni roboczych, a my nie mamy tyle czasu. Nie pozostaje nam nic innego niż złożenie podania w urzędzie emigracyjnym w Manili (nie wiemy tylko czy na lotnisku nas przepuszczą skoro bilet na wylot mamy zarezerwowany po upływie 21 dni, no ale zobaczymy). Do domu wróciliśmy wczesnym popołudniem. Zrobiliśmy pranie i trochę poczytaliśmy na temat Filipin i zaplanowaliśmy gdzie pojedziemy. Wieczorem poszliśmy na obiad do Ramen baru. Kucharze od razu nas rozpoznali i przywitali nas uśmiechem. Zamówiliśmy jedną porcję do podziału. Tym razem zrobiliśmy zdjęcie z pełną miską. Najedzeni pod korek wróciliśmy do domu. Prawie cały dzień siąpił deszcz więc pranie nam nie chciało schnąć. Jeżeli jutro też będzie taka pogoda to będziemy pakować mokre rzeczy.
Na dzisiaj nie mieliśmy nic zaplanowane, więc poleniuchowaliśmy trochę. Udało nam się obrobić zdjęcia i napisać trochę bloga. Poszliśmy też wydrukować potwierdzenie lotu na Filipiny. Po południu poszliśmy też ostatni raz do Noodle baru na obiad. Tam panowie też nas rozpoznali i dali nam ekstra dwa jajka na twardo. Po powrocie do domu spakowaliśmy to co się dało. Reszta ciągle była mokra. W powietrzu cały czas była wilgoć więc szanse że do jutra rana pranie wyschnie są marne. Po południu do Natsuno przyjechała też sympatyczna para Brazylijczyków. Bardzo miło nam się rozmawiało. Oni też są na rocznej wycieczce i planują jechać do Europy (niestety nie starczy im czasu żeby odwiedzić Polskę). Wieczorem, około 22 wszyscy poszliśmy na noc karaoke, zorganizowaną przez Natsuno dla grupy cs z Tokyo. W sumie zebrało się jakieś 20 osób. Do naszej sali weszliśmy o północy (było taniej) i zostaliśmy tam do 5 rano!!! Takie imprezy są bardzo popularne tutaj. Śpiewaliśmy chyba wszystko łącznie z piosenkami po japońsku generalnie była kupa śmiechu. Z Pauliną i Brazylijczykami myśleliśmy, ze uda nam się zwinąć około 3 żeby trochę jeszcze pospać, ale okazało się że około 1 w nocy odchodzą ostatnie pociągi i metro i nie ma nic aż do 5 rano, więc siłą rzeczy musieliśmy zostać.