Ranek wyglądał tak samo jak poprzednie. Po spakowaniu się ruszyliśmy w dalszą drogę. Postanowiliśmy, że do Oodnadatta drogą od zachodu. Od Coober Pedy asfalt zmienił kolor na czerwony (?). Myśleliśmy że droga jest pokryta czerwonym piaskiem, ale po dokładniejszej analizie doszliśmy do wniosku, że asfalt po prostu ma taki kolor. Dojechaliśmy do miejscowości Marla gdzie odbiliśmy na wschód do Oodnadatta (nieutwardzoną drogą jedzie się znacznie przyjemniej :). Na miejsce dojechaliśmy koło południa. Weszliśmy do sklepu/jadłodalnii/stacji benzynowej/pola kempingowego. Przywitała nas bardzo miła pani. Spytaliśmy się czy droga do Witjira National Park jest otwarta (chcieliśmy dojechać do Dalhousie Springs, gorące źródła – można się w nich kąpać – które są częścią Wielkiej Studni Artezyjskiej i zatrzymać się tam na noc). Sprawdziliśmy więc informacje ze stanowego urzędu drogowego. Droga była zamknięta, ale informacje były z wczoraj. Pani nam podpowiedziała żeby podjechać na komisariat i spytać się tam czy wiedzą dokładnie jaki jest stan drogi i tak też zrobiliśmy. Podjechaliśmy na komisariat a tam ani żywej duszy. Z sąsiedniego domu wyszedł jakiś aborygen i spytał się czy nam może w czymś pomóc. Powiedział że policjan pojechał do Coober Pedy i nie wiadomo kiedy będzie, a on sam nie wiedział w jakim stanie jest droga. Dał nam za to numer do stacji bydła niedaleko źródeł. Wróciliśmy więc do sklepu i zadzwoniliśmy pod podany numer. Przez telefon pan nam odradził podróż bo rzeka która wylała i przez którą droga jest zamknięta, nadal ma dużo wody więc się nie da przez nią przejechać. Zrezygnowani wróciliśmy do samochodu. Za bardzo nie wiedzieliśmy co robić. Nie chciało nam się wracać tą samą drogą. Alternatywna droga powrotna prze Malowaną Pustynię (Painted Desert) też była zamknięta. Postanowiliśmy więc zostać tu na resztę dnia (mieli tu basen, co przeważyło szale:) i sprawdzić jutro czy sytuacja się poprawi. Objechaliśmy więc sklep i wjechaliśmy na kemping. Nie było tam żadnego samochodu (co za niespodzianka ;) więc rozbiliśmy się gdzie nam było najwygodniej. Resztę dnia spędziliśmy na drzemce, kąpieli w basenie, ugotowaniu obiadu i planowaniu dnia jutrzejszego.