Dzisiaj już ostatni dzień podróży, a my czujemy się jakbyśmy mieli jeszcze co najmniej kilka krajów do odwiedzenia. Żadnego żalu, żadnej reisefiber. Po prostu nic. Rano spakowaliśmy się i zostawiliśmy plecaki pod opieką właściciela guesthousu i po śniadaniu wzięliśmy prom na Hong Kong Island. Wyspa jest biznesowym i finansowym sercem Hong Kongu, co jest widoczne chociażby po cenach w restauracjach. Znajduje się tutaj większość restauracji Hong Kongu, które mają od jednej do trzech gwiazdek Michelin (nawet do nich nie zaglądaliśmy). Dzisiaj też pogoda w miarę nam dopisała (chmury się trochę podniosły) więc postanowiliśmy wjechać na The Peak, wzgórze na wyspie, z którego przy dobrej pogodzie widać Kowloon i zewnętrzne wyspy Hong Kongu. Na górę wjeżdża się tramwajem, który po drodze musi pokonać ponad podjazdy o pochyłości od 4 do 27 stopni. Po zjechaniu na dół pospacerowaliśmy jeszcze po okolicy i późnym popołudniem wróciliśmy na Kowloon. Tam zjedliśmy obiad, poszliśmy odebrać bagaże i pojechaliśmy na lotnisko. Teraz jest 20.45. Jesteśmy już po odprawie bagażu i czekamy przy bramce na wejście na samolot. Odlot planowany jest na 23:45 i na razie nie zanosi się na jakieś opóźnienia.