Dzisiaj popołudniu lecimy już do Hong Kongu. Rano zjedliśmy razem z rodziną śniadanie przyrządzone przez ojca. June nam powiedziała, że mama zawsze gotuje w domu i ojciec rano nie specjalnie mógł się odnaleźć w kuchni, ale wszystko było bardzo smaczne. Zjedliśmy między innymi rybę z wczorajszego festiwalu. Po śniadaniu poszliśmy jeszcze z June do pobliskiego centrum handlowego rozejrzeć się za jakimiś ciuchami, ale nic nam nie wpadło w oko. Wczesnym popołudniem ojciec zawiózł nas na lotnisko. Po drodze powiedział, że musimy wrócić do Bangkoku na dłużej żebyśmy mieli czas odwiedzić pobliskie prowincje. Podziękowaliśmy za zaproszenie i powiedzieliśmy, że na pewno z niego skorzystamy, ale dopiero po ich wizycie w Polsce. Na lotnisku odbyło się bez przygód. W Hong Kongu byliśmy po 20. Z lotniska wzięliśmy autobus. Postanowiliśmy, że poszukamy noclegu na Kowloon. Początkowe poszukiwania okazały się jednak bezowocne. Postanowiliśmy więc, że Paulina zostanie z plecakami w McDonaldzie (był otwarty 24h, więc w razie jak nic nie znajdziemy przebąblujemy tutaj do rana), a Andrzej poszedł szukać noclegu. Pokoi nie było nawet w dużych hotelach. Andrzej wrócił przed 2 nad ranem, po ponad trzech godzinach chodzenia z dobrymi wieściami. Udało jemu się znaleźć dwa łóżka w zbiorówce w jednym z hosteli. Szczęśliwi, że nie spędzimy nocy w Macu poszliśmy spać.